W urzędzie gminy, szkołach oraz strażnicach OSP będą wydawane „rządowe” maseczki ochronne na koronawirusa, które dotarły już do Kartuz. Jak mówi wiceburmistrz Sylwia Biankowska, w ich dystrybucji pomóc mają między innymi pracownicy socjalni. Nie pomogą niestety sołtysi, którzy – na co zwraca uwagę zastępczyni burmistrza – z uwagi na Covid-19 nie pobierają już inkasa od mieszkańców.
O planowanej wysyłce na Pomorze oraz Warmię i Mazury maseczek, ze względu na wysoką zachorowalność na koronawirusa w tych regionach, informował jakiś czas temu minister zdrowia Adam Niedzielski. Zdania na temat zakrywania twarzy maseczkami są podzielone.
Nie brakuje zwolenników takiej formy zabezpieczania się przed wirusem, jak chociażby prezes kartuskiego szpitala Paweł Witkowski, który w wywiadzie dla zKaszub.info stwierdził, że „maseczki ograniczają wszystkie choroby, przenoszone metodą kropelkową”, dodając jednocześnie, że nie gwarantują niezakażenia się. Nie brakuje też przeciwników, jak chociażby poseł Konfederacji Artur Dziambor, według którego, jak przyznał na łamach naszego portalu, „sprawa noszenia maseczek sięgnęła w Polsce granic absurdu”.
Sylwia Biankowska, wiceburmistrz Kartuz potwierdza, że do gminy dotarły 134 tysiące maseczek dla mieszkańców – po 4 na „głowę”. Ich dystrybucja odbywać się będzie poprzez szkoły, strażnice OSP, a także będą wydawane bezpośrednio w urzędzie. W rozdzielaniu maseczek pomóc mają również pracownicy socjalni, pracownicy usług opiekuńczych oraz członkowie Ochotniczych Straży Pożarnych.
-Niestety, nie możemy rozdawać maseczek poprzez sołtysów. Zostali oni bowiem wycofani z inkasa, podobno z uwagi na Covid-19 – dodaje Sylwia Biankowska. W walce z pandemią pomóc ma również wprowadzony do dyskontów „Biedronki” test na Covid-19, który, jak czytamy w krajowych mediach, sprzedaje się jak świeże bułki.
Najnowsze komentarze