Stężyca. Trener „Raduni” opowiada o wojnie: „Nie było powodów do takiej agresji…”

Stężyca. Trener „Raduni” opowiada o wojnie: „Nie było powodów do takiej agresji…”

„Nie wierzyłem, że dojdzie do wojny i cały czas nie mogę uwierzyć, że przywódca takiego państwa mógł popełnić taki błąd. Jak on zamierzał opanować taki kraj jak Ukraina?” – wyznał na łamach Przeglądu Sportowego pochodzący z Ukrainy trener Raduni Stężyca Ostap Markewycz.

Na łamach Przeglądu Sportowego ukazał się wczoraj artykuł, którego bohaterem jest Ostap Markewycz, aktualnie trener Raduni Stężyca. Opowiada on o początku wojny na Ukrainie oraz o przeżyciach, jakich wówczas doświadczył.

-Byliśmy w Turcji, siedzieliśmy na lotnisku i czekaliśmy na samolot do Odessy. Mieliśmy polecieć prawie wprost z obozu na mecz. Nagle ktoś przyszedł, że nie możemy lecieć, bo zamknięta jest przestrzeń powietrzna. Zadzwonił wiceprezes klubu, że zaczęła się wojna opowiada na łamach Przeglądu O. Markewycz. – Zostaliśmy w Turcji, ale nie widzieliśmy, co będzie dalej, taki był szok.

Reklamy

Jak czytamy w artykule, ukraiński trener podzielił się swoją historią, jednak o wojnie opowiada niechętnie, najpewniej ze względu na bolesne wspomnienia. Mimo, iż nie przebywał wówczas w ojczyźnie, dramat jego miasta – Mariupolu – bardzo go dotknął.

-Nie wierzyłem, że dojdzie do wojny i cały czas nie mogę uwierzyć, że przywódca takiego państwa mógł popełnić taki błąd. Jak on zamierzał opanować taki kraj jak Ukraina? – wyznał w artykule Przeglądu Sportowego trener stężyckiego klubu. – Zupełnie nie rozumiem, dlaczego oni to zrobili. Nie widziałem, by ktoś coś robił Rosjanom. Wszyscy normalnie żyli, nie było powodów do takiej agresji.

Cały artykuł przeczytać można TUTAJ.

Zobacz również: Aleksander Wójcik, Radunia Stężyca – o przynależności do II ligi, o potencjalnych ambicjach, związanych z I ligą oraz o tym, czy wśród młodych piłkarzy są „następcy Szczęsnego lub Lewandowskiego”

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*