V ligowa drużyna Cartusii 1923 po dwóch zwycięstwach z rzędu udała się na mecz do Gdańska, gdzie zmierzyła się z miejscowym Portowcem. Faworytem spotkania byli Kartuzjanie i rzeczywiście nie zawiedli pokonując gospodarzy 1:2 (0:1), czym podtrzymali zwycięską passę.
Do spotkania Kartuzjanie przystąpili bez dwóch podstawowych zawodników tj. kapitana naszej drużyny Marcina Adamkiewicza oraz Rolanda Kazubowskiego, których zabrakło z powodów osobistych i zdrowotnych. W ich miejsce do składu wskoczyli Jakub Giec i młodziutki Gabriel Hirsz a rola kapitana przypadła Damianowi Nurek. Od początku spotkania przewaga w wyszkoleniu technicznym i taktycznym widoczna była po stronie Cartusii, ale gospodarze nadrabiali wolą walki i ostrą, często na granicy faulu grą. Do tego małe stosunkowo boisko sprzyjało głównie gospodarzom, którzy pod nasze pole karne próbowali się przedostać długimi podaniami z własnej połowy. W 14 minucie szybką kontrę przeprowadzili Kartuzjanie, po której wyszli na prowadzenie 0:1. W sytuacji tej piłkę na połowie rywala przejął Paweł Rypel i popędził z nią w kierunku bramki Portowca stwarzając przewagę liczebną. Będąc przed polem karnym i mając do wyboru zagranie do dwóch nadbiegających z boku zawodników Cartusii zdecydował się jednak na techniczne uderzenie z 20 metra, które jak się okazało było słuszną decyzją, albowiem piłką przelatując nad bramkarzem ugrzęzła w siatce w okolicach okienka bramki. Chwilę później ten sam zawodnik miał idealną okazję do podwyższenia wyniku. Była to 17 minuta meczu, w której z dobrej strony pokazał się 17 letni Gabryś Hirsz, który z boku pola karnego gości na pełnej szybkości ładnie minął obrońcę i idealnie zacentrował przed bramkę do wbiegającego tam Pawła Rypel. Ten znajdując się na 5 metrze na wprost bramki i mając tylko bramkarza przed sobą nieczysto trafił w piłkę i ta poleciała nieznacznie obok słupka i wyszła na aut bramkowy. W 22 minucie Kartuzjanie wyprowadzają kolejną kontrę i stwarzają kolejną idealną sytuację bramkową. Tym razem piłkę na 25 metrze od bramki gospodarzy przejął Jakub Giec i od razu pobiegł z nią w kierunku bramki wychodząc na pozycję sam na sam. Widząc wychodzącego z bramki golkipera Portowca Dawida Awraniec próbował techniczną podcinką przelobować go, ale niestety zrobił to na tyle nieprecyzyjnie, że piłka wylądowała w rękach bramkarza. Po tej sytuacji powinniśmy prowadzić już 3:0, albowiem do tej pory Portowcy nie stworzyli ani jednej sytuacji bramkowej. Tymczasem do końca pierwszej połowy pomimo przewagi Cartusii nie potrafiliśmy udokumentować jej strzeleniem kolejnej bramki. Gospodarze z kolei choć klarownych sytuacji bramkowych nie stworzyli, to jednak nękali nasz blok defensywny stałymi fragmentami gry, głównie rzutami rożnymi, które idealne bite były przez Damiana Hebda. Na szczęście radzili sobie z nimi obrońcy i bramkarz Cartusii, którzy skutecznie bronili dostępu do własnej bramki. W 43 minucie ładny strzał z 22 metra oddał jeszcze wspomniany już wcześniej Gabryś Hirsz, ale piłka o centymetry minęła słupek bramki gospodarzy. Na przerwę piłkarze Cartusii schodzili zatem wygrywając skromnie 1:0.
Druga połowa zaczęła się niestety niefortunnie dla piłkarzy Cartusii i szczęśliwie dla gospodarzy. Już w 47 minucie w niegroźnej sytuacji jednego z napastników Portowca w okolicach zbiegu linii bocznej pola karnego z linią końcową sfaulował występujący z konieczności na lewej obronie Paweł Piór. Z rzutu wolnego piłka dograna została przed naszą bramkę, skąd wybita została jeszcze na 15 metr, ale wprost pod nogi innego z zawodników gospodarzy. Ten po przejęciu futbolówki został zaatakowany od tyłu przez chwalonego wcześniej Gabrysia Hirsz, co spowodowało jego upadek na ziemię a sędzia wskazał na 11 metr. Można było tu polemizować z decyzją sędziego, albowiem sytuacja ta nie była jednoznaczna i można było ją zinterpretować dwojako. Tymczasem rzut karny pewnie wykonał Damian Hebda, który myląc naszego bramkarza Artura Babińskiego doprowadził do remisu 1:1. Na szczęście Kartuzjanie szybko odrobili straconą bramkę, bo już w 54 minucie pięknym strzałem z 17 metra Mateusz Toporek ponownie wyprowadził Cartusię na prowadzenie. W sytuacji tej akcję rozpoczął Paweł Rypel, który w narożniku pola karnego Gdańszczan minął obrońcę i zagrał wzdłuż linii 16 metra na wprost bramki do nadbiegającego tam Mateusza Toporka. Ten w zjawiskowy sposób minął kryjącego go obrońcę i zdecydował się na uderzenie z 17 metra, po czym futbolówka wylądowała w okienku bramki Portowca. Zarówno bramka Mateusza Toporka jak i bramka Pawła Rypla z pewnością były ozdobą tego spotkania. Rozwścieczeni gospodarze po stracie bramki mocniej zaatakowali Cartusię dążąc za wszelką cenę do wyrównania. Kartuzjanie z kolei cofnęli się do defensywy, broniąc korzystnego wyniku a swoich szans w powiększeniu prowadzenia szukali w kontratakach. W 70 minucie Portowcy bliscy byli wyrównania. W sytuacji tej piłka dograna została w nasze pole karne i trafiła na głowę zamykającego akcję, stojącego w narożniku pola bramkowego jednego z napastników gospodarzy. Ten idealnie zgrał ją na 12 metr do nadbiegającego tam Damiana Gapińskiego, który w dogodnej sytuacji, znajdując się na wprost naszej bramki, strzelił bardzo mocno, ale na szczęście bardzo niecelnie i piłka poszybowała wysoko nad bramką. W 76 minucie kolejny groźny strzał Portowców. Tym razem z 18 metra uderzał Mariusz Bloch, ale futbolówka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką. Kartuzjanie w tym czasie wyprowadzili kilka groźnych kontr, po których mogli drżeć kibice gospodarzy, ale w ostatnich fragmentach tych akcji brakowało dokładności i to ostatnie podanie otwierające drogę do bramki padało łupem gdańskich obrońców. Najdogodniejszej sytuacji do podwyższenia wyniku nie wykorzystał jednak w 88 minucie Paweł Rypel, który w jednej akcji dwukrotnie stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Była to kolejna szybka kontra naszych piłkarzy, po której w polu karnym Portowca znaleźliśmy się trzema zawodnikami przy tylko jednym obrońcy gospodarzy. Ostatecznie Paweł Rypel mając piłkę przy nodze i tylko bramkarza przed sobą próbował minąć go i wbiec z piłką do pustej bramki, ale golkiper gospodarzy wykazał się skuteczną interwencją i wygarnął piłkę spod nóg naszego pomocnika. Futbolówka trafiła jeszcze pod nogi innego z biorących w tej akcji naszych zawodników, który natychmiast zagrał ją z powrotem do Pawła Rypel i ten kolejny raz w sytuacji sam na sam kiwając bramkarza przegrał z nim drugi w ciągu kilku sekund pojedynek. Do regulaminowego czasy gry sędzia doliczył jeszcze 5 minut, ale wynik nie uległ już zmianie i mogliśmy cieszyć się z trzeciego zwycięstwa z rzędu i przez chwilę (do czasu rozegrania innych meczów tej kolejki) usadowić się na pozycji lidera. Za tydzień kartuskich piłkarzy czekają derby powiatu, w których zmierzą się z GKS Sierakowice. Początek spotkania sobota godzina 13.00.
Składy drużyn :
Cartusia : Babiński- Piór (48’ Adamczyk), Nurek (kpt.), Raulin, Sierszyński- Paninski (90’ Teca), Bodzak, Toporek, Giec, Hirsz (65’ Dejk)- Rypel;
Rez.: Petka- Szymański, Konkol, Dejk, Teca, Adamczyk;
Portowiec : Awraniec- Muła (60’ Lejman), Jagiełło, Jakubiak, Hebda, Puto (kpt.), Muła, Gapiński, Przewodowski, Marcinowski, Bloch (78’ Warsiński);
Rez.: Tomasikiewicz, Lejman, Stenzel, Warsiński, Głos;
Bramki :
0:1 Rypel Paweł (14’), 1:1 Hebda Damian (k. 47’), 1:2 Toporek Mateusz (54’)
Kartki :
Cartusia : Nurek (ż), Adamczyk (ż);
Portowiec : Hebda (ż), Marcinkowski (ż), Bloch (ż), Muła (ż), Przewodowski (ż);
Najnowsze komentarze