Borzestowo. Wójt zabrał głos ws rzekomego rasizmu w miejscowej szkole

Borzestowo. Wójt zabrał głos ws rzekomego rasizmu w miejscowej szkole

„W moim odczuciu matka rzekomo pokrzywdzonych dzieci skutecznie blokuje udzielenie im jakiejkolwiek pomocy, w zamian kierując swoje kroki do mediów, wojewody czy prokuratury (…). Dyrekcja szkoły, nauczyciele i rodzice dzieci uczestniczących w zdarzeniu, nie potwierdzają wersji przedstawionej przez matkę rzekomo pokrzywdzonych dzieci” – oświadcza wójt Michał Melibruda w związku ze sprawą rzekomego rasizmu w szkole w Borzestowie (gm. Chmielno).

Wójt Chmielna Michał Melibruda odniósł się do sprawy rzekomego rasizmu w szkole w Borzestowie (gm. Chmielno). Nagłośnił ją portal Gazeta Wyborcza Trójmiasto.

Chodzi o rodzeństwo, uczęszczające do tamtejszej placówki, wyróżniające się odmiennym kolorem skóry. Jak twierdzi jego matka, z ust rówieśników w stronę jej dzieci padały wyzwiska, a na tym nie koniec. Więcej na ten temat przeczytać można TUTAJ.

Reklamy

Jak do sprawy odniósł się wójt Michał Melibruda?

-Sprawa jest mi doskonale znana. Ze strony organu prowadzącego, jak i dyrekcji SP Borzestowo, w moim przekonaniu podjęto wszystkie działania, które należało podjąć w tej sprawie. Odbyłem osobiście dwa spotkania z matką rzekomo pokrzywdzonych dzieci. Na prośbę matki zorganizowałem spotkanie w szkole, w obecności matki dzieci, mojej, gminnego koordynatora ds oświaty, dyrektora szkoły, wychowawcy, pedagoga i nauczyciela – mówi wójt. – Spotkanie trwało trzy godziny, zaproponowaliśmy matce szereg działań wspierających jej dzieci, a także działań skierowanych do pozostałych uczniów szkoły oraz kadry nauczycielskiej. Zaproponowaliśmy również pomoc w postaci fachowego doradztwa poradni psychologiczno-pedagogicznej w Kartuzach.

Matka dzieci nie podpisała protokołu ze spotkania oraz nie zgodziła się na żadne z proponowanych rozwiązań, chociaż na spotkaniu je akceptowała. Przedstawiciele szkoły zaproponowali rzekomo poszkodowanym dzieciom szereg zajęć wspierających (takich jak rozmowy z psychotraumatologiem, mających na celu rozwijanie kompetencji psychospołecznych i umiejętności komunikacyjnych, umiejętności przebywania w grupie, nawiązywania i utrzymywania pozytywnych relacji społecznych, kształtowanie zachowań asertywnych, emocji), na które matka dzieci również się nie zgodziła.

Za to już na pierwszym spotkaniu ze mną matka domagała się zwolnienia dyrektora szkoły oraz nauczyciela. Od dwóch dni odbieram telefony od sfrustrowanych rodziców dzieci uczęszczających do szkoły w Borzestowie, którzy są przez nią namawiani do działania mającego na celu usunięcie dyrektora szkoły ze stanowiska, z czym się oczywiście nie zgadzają i jak twierdzą, są wmanipulowywani w tą sprawę. Tu pojawia się zasadnicze pytanie – czy w tej sprawie chodzi tak naprawdę o dobro dzieci czy o jakieś personalne rozgrywki? W moim odczuciu matka rzekomo pokrzywdzonych dzieci skutecznie blokuje udzielenie im jakiejkolwiek pomocy, w zamian kierując swoje kroki do mediów, wojewody czy prokuratury. A przecież w całej sprawie to dobro dzieci powinno być celem nadrzędnym. Proszę mnie poprawić jeżeli się mylę albo czegoś tutaj nie rozumiem?

W ubiegłym tygodniu w SP Borzestowo miała miejsce kontrola Kuratorium Oświaty, zlecona przez Wojewodę Pomorskiego, najprawdopodobniej w związku z wniesieniem skargi przez matkę rzekomo pokrzywdzonych dzieci. Ze wstępnej opinii wynika, że kontrola nie potwierdziła czynów czy zachowań noszących znamiona rasizmu, a dyrekcja szkoły podjęła wszystkie działania adekwatne do rangi zdarzenia, które miało miejsce w szkole. Warto podkreślić, że dyrekcja szkoły, nauczyciele i rodzice dzieci uczestniczących w zdarzeniu, nie potwierdzają wersji przedstawionej przez matkę rzekomo pokrzywdzonych dzieci.

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*