Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Kartuzach ma za sobą aż dziewięć projektów międzynarodowych. W ciągu dwóch kolejnych lat będzie realizowany nowy, największy dotąd projekt, w którym udział może wziąć aż 75 osób. O zrealizowanych projektach, a także rozpoczęciu kolejnej edycji projektu dla uczniów Kartuskiego Wzgórza rozmawiamy z Magdaleną Fryt, nauczycielką oraz koordynator projektu.
Martyna Fiołek: Ma Pani na koncie zrealizowanych już wiele projektów. Jaka historia wiąże się zatem z Pani pierwszym projektem?
Magdalena Fryt: Cała nasza przygoda zaczęła się w 2008 roku na Seminarium kontaktowym we Francji, w którym uczestniczyłam razem z moim ówczesnym wicedyrektor Andrzejem Klinkoszem. Tam, w Bordeuax, poznałam przedstawicielkę takiej firmy, która organizuje staże. Po powrocie zajęłam się pierwszym projektem, który dotyczył wykluczenia społecznego. Wybieraliśmy osoby, które tak naprawdę miały problemy dydaktyczne, z jakiegoś powodu byli wykluczeni. Zabieraliśmy ich za granicę, żeby pokazać im, że oni też mogą brać udział w praktykach zagranicznych. To był taki projekt, w którym brali udział uczniowie i ich opiekunowie z Niemiec, Anglii, Grecji, Finlandii, ze Szwecji i my. Przez dwa lata jeździliśmy z nimi do każdego kraju na dwa, trzy dni.. I to była taka największa przygoda . Byliśmy taką czterdziestoosobową, kolorową grupą, uśmiechniętą, pomimo tych problemów, które mieli. To był też wyczyn organizacyjny aby na przykład poruszać się po Berlinie. I to był taki pierwszy projekt, który koordynowałam, i gdzie się bardzo dużo nauczyłam. Do dziś mam kontakt z niektórymi. Tamten projekt został wyróżniony. Ja sama zostałam zaproszona na konferencję do Warszawy w roli prelegenta na przykład.
Z iloma krajami nawiązała Pani współpracę w ramach realizacji projektu?
Jest to kilka krajów: Grecja, Anglia, Szwecja, Niemcy, Francja, Finlandia, Irlandia i Malta. Oczywiście więcej krajów chce z nami współpracować, ale to są takie, z którymi pracowaliśmy.
Ile czasu pochłania napisanie jednego projektu?
Trzy miesiące, a fizycznie, dwa weekendy. Trzy miesiące przygotowań, czyli to co ma być w danym projekcie, a więc tak zwana baza czyli firmy, które nas przyjmą, wybieramy kraje, ilość osób , które chcemy wysłać, produkt finalny itp. Rozmawiam z panią Dyrektor, z nauczycielami. Potem musimy poprosić o listy intencyjne, wystąpić o upoważnienia od Organu Prowadzącego. Gdybym nie zajmowała się tym od dziesięciu lat, zapewne zajęło by mi to o wiele więcej czasu. Muszę to sobie ułożyć wszystko w głowie, zaplanować, przedyskutować. A potem siadam i piszę. Ważne w takiej pracy jest wsparcie Dyrekcji. Bez niego, byłoby to wszystko trudne.
Jak mniej więcej wygląda taki pobyt na stażu za granicą?
Przed wyjazdem uczniowie biorą udział w przygotowaniu językowym, spotkaniu z psychologiem, doradcą zawodowym, zajęciach z pierwszej pomocy. Uczniowie wylatują pod opieką nauczycieli. Na miejscy czeka na nich przedstawiciel firmy, lub nauczyciel ze szkoły partnerskiej – tak jest w przypadku Francji. Są zawożeni na miejsca zakwaterowania. Mieszkają u rodzin albo w hotelu – tak jest tylko we Francji. W dni powszednie pracują w firmach na terenie danej miejscowości. W weekendy mają zapewniony jeden wyjazd kulturowy. I w następny weekend wracają do domu. Po powrocie piszą raporty, przygotowują prezentację ,stronę internetową.
W czasie praktyk, uczniowie uczą się wielu rzeczy. Na przykład w Anglii kodeks pracy wygląda inaczej, mają też przerwy na lunch czego u nas nie ma, pracują w międzynarodowym zespole. Pokonują swoje ograniczenia, bo to przecież szok, jak się mieszka w małej kaszubskiej wiosce, żeby poruszać się samemu autobusem w dużym mieście, w dodatku po lewej stronie., komunikując się po angielsku. Super sprawdzian swoich umiejętności czy granic tolerancji czy otwartości. No i lot samolotem. Dla wielu wciąż pierwszy.
Za nami pierwszy wyjazd na staż do Irlandii. Jakie wrażenia na uczestnikach i pracodawcach mógł wywrzeć taki staż?
Współpracowaliśmy z tą samą firmą co w Anglii, mającą swoje przedstawicielstwo w Irlandii. Generalnie byli zadowoleni. Zresztą, to zawsze przyjemne słyszeć z ust pracodawców pochwały z pracy naszych uczniów, kiedy mówią, że chcieliby ich zatrudnić, oraz, że się dobrze sprawują. Staż w Irlandii mieli tam nie tylko uczniowie z Technikum Organizacji Reklamy, ale także Ekonomiści. Gdy weszliśmy razem z drugim nauczycielem, panem Ulenbergiem do biura rachunkowego i ujrzeliśmy naszą uczennicę, która księgowała dokumenty firm angielskich w specjalnym programie, to wywarło to na mnie wrażenie.
Czy zdarzyło się, że uczniowie wrócili w to samo miejsce stażu, ale w roli pracownika?
Nie. Przynajmniej ja nie dostałam takiej informacji zwrotnej. Wiem, że uczniowie dostawali referencje od pracodawców. Nawet teraz jak byliśmy w Irlandii to też otrzymywali oferty by przyjechać na wakacje i się tam zatrudnić.
Fajne jest to, że pracodawcy korzystają później z prac naszych uczniów, na przykład z projektów, które tworzyli Informatycy czy uczniowie z Technikum Organizacji Reklamy.
Czy zdarzały się jakieś ciekawe wydarzenia, sytuacje, które wpłynęły na formę wyjazdu?
Każdy wyjazd coś zmienia. Nawet to, że jesteś w innym miejscu, z innymi ludźmi, którzy inaczej myślą i mówią. To też wpływa na nas w jakiś sposób. W czasie wyjazdu na staż musisz postawić się w takiej sytuacji: musisz wyjść z domu, znaleźć miejsce praktyk, dojechać, porozumieć się przez osiem godzin pracy i wrócić. Jest to wyzwanie dla wszystkich. A dla nas, nauczycieli, organizacyjne. Mamy różne przygody za sobą, na przykład bagaż, który poleciał nam gdzie indziej, albo ktoś nam się rozchorował. Musieliśmy podejmować decyzje o zmianie planu, kiedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Na przykład autobus stanął w poprzek ulicy , kiedy zwiedzaliśmy Londyn i nie mogliśmy przejechać, a czas na zwiedzanie był ograniczony. Takich przygód mamy sporo. Byli też na przykład pijani żołnierze w hotelu, którzy imprezowali, a uczniowie następnego dnia musieli pójść na praktykę, ewakuacja hotelu, bo był alarm przeciwpożarowy. Wyjazd na staż zagraniczny z uczniami to jest „spotkanie z aligatorem”. Musisz być przygotowany na wszystko. Wszystkie problemy jednak daje się rozwiązać. Staramy się mieć plan A i plan B. Nie da się jednak wszystkiego przewidzieć. Zawsze się dało sytuację uratować.
Jak wygląda proces rekrutacyjny na staż zagraniczny?
Wszystko jest w regulaminie. Czyli jest 100 punktów do zdobycia, 24 za oceny, 25 za rozmowę w języku polskim, 25 za rozmowę w języku angielskim, 10 za CV i list motywacyjny i 16 za test. Osoby z najwyższą punktacją jadą. Jeżeli chodzi o rozmowę kwalifikacyjną po angielsku to jest dwóch anglistów i nauczyciel przedmiotu zawodowego, a w rozmowie po polsku uczestniczy psycholog, doradca zawodowy, przedstawiciel uczniów i dwóch anglistów. Jak patrzę potem w ankietach ewaluacyjnych to ta rekrutacja jest pozytywnie oceniana.
Jak wyglądają przygotowania na kolejne staże, które już niedługo ?
W przyszłym tygodniu odbędzie się rekrutacja na staż do Francji, a we wrześniu będziemy rekrutować grupę, która jedzie w listopadzie do Anglii. W styczniu 2020 odbędzie się rekrutacja na kwietniowy wyjazd na Maltę. Niedługo mam nadzieje, będą wyniki konkursu Erasmusa plus z 2019 roku, także często wchodzę na stronę i sprawdzam czy go już dostaliśmy czy nie. Jak nie dostaniemy to trudno, a jak dostaniemy to będzie fajnie. Po tych dziesięciu latach myślę, że kiedyś dostaniemy wiadomość, że basta. Wyście już dostali ponad 600 tyś. Euro no to macie dość.
Dziękuję za rozmowę.
Szkoda, że my nie mieliśmy okazji wyjechać na wymianę.