Kartuzy. Plac budowy czy „plac zabaw”? Sprawa skate-parku w martwym punkcie

Kartuzy. Plac budowy czy „plac zabaw”? Sprawa skate-parku w martwym punkcie

Wciąż nie ma decyzji sądu w sprawie kartuskiego skate-parku, który do tej pory nie został formalnie oddany do użytku ze względów bezpieczeństwa. Mimo to w okresie wiosenno-letnim gromadziła się tam młodzież, zaś obiekt jest coraz bardziej zdewastowany, na co zwraca uwagę jeden z naszych czytelników. „Mamy szpecący twór, który oglądać muszą uczestnicy imprez w Parku Solidarności” – pisze.

Historia kartuskich skate-parków (bo przypomnijmy, wcześniej był jeszcze jeden) sięga 2009 roku, kiedy burmistrzem Kartuz była jeszcze Mirosława Lehman. Wówczas przy ulicy Chmieleńskiej inwestycję zrealizowała firma „Wroński” z Kiełpina za ponad 580 tys. złotych. Lokalizacja parku dla wielbicieli deskorolek wynikała m. in. z bliskości boiska sportowego. Ten skat-park to obecnie jedynie pieśń przeszłości.

Powstał jednak nowy w kartuskim Parku Solidarności, który początkowo kosztować miał około pół miliona złotych. Ostatecznie jednak jego budowa pochłonęła trzy razy tyle. Mało tego, okazało się też, że przy budowie obiektu wykorzystano inną mieszankę betonu, niż tą, która ujęta została w umowie. Na skate-parku zaczęły bowiem pojawiać się pęknięcia. Wykonawca inwestycji nie zgodził się jednak z opinią ekspercką na temat mieszanki betonu. Sprawa trafiła więc na drogę sądową.

Reklamy

Skutek? Skate-park do dziś (oficjalnie) jest zamknięty, a więc nie został oddany do użytku ze względów bezpieczeństwa. Nie przeszkadza to jednak młodzieży, która wielokrotnie gromadziła się w tym miejscu, o czym pisaliśmy pod koniec kwietnia. Radny Tyberiusz Kriger zwracał wówczas uwagę na to, do jakiego stanu został doprowadzony obiekt. Pojawiły się tam bowiem wulgarne napisy w wielu miejscach. Jak sytuacja wygląda dzisiaj?

Okazuje się, że od tego momentu niewiele się zmieniło, na co zwraca uwagę jeden z naszych czytelników. Wulgaryzmów na terenie skate-parku nie brakuje, zaś obiekt w dalszym ciągu pozostaje formalnie zamknięty i „ogrodzony”. Według naszego czytelnika to jedynie „szpecący twór”, obok którego w okresie letnim odbywają się imprezy plenerowe. Zapytaliśmy kartuski samorząd, na jakim etapie jest sprawa skate-parku i czy planowane jest podjęcie jakichkolwiek działań w związku z dewastacją tego miejsca?

Wiceburmistrz Sylwia Biankowska odpowiedziała, że sąd nie wydał jeszcze wyroku w przedmiotowej sprawie. Zdaniem samorządu bowiem wykonawca ponosi winę za zaistniałą sytuację, tym samym powinien naprawić szkody.

-„Budowa nie została przez gminę Kartuzy odebrana i formalnie pozostaje placem budowy, za który odpowiedzialność ponosi wykonawca.” – dodaje zastępczyni burmistrza. Jaka więc jest przyszłość kartuskiego skate-parku? Póki co wygląda na to, że sprawa nie zbliża się do finału. Do tematu będziemy wracać.

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*