Kartuzy. Historia przedsiębiorców, toczących „walkę z wiatrakami”. „Dyskusja z panem Gołuńskim nie ma sensu, bo on uważa że ma rację i już…”

Kartuzy. Historia przedsiębiorców, toczących „walkę z wiatrakami”. „Dyskusja z panem Gołuńskim nie ma sensu, bo on uważa że ma rację i już…”

Konflikt na linii  burmistrz – kartuscy radni to nie jedyny, o jakim głośno. Drugim, równie medialnym sporem jest ten z udziałem ponownie szefa samorządu, jak również właścicieli Kwiaciarni Zaremba. Strony nie mogą dogadać się w sprawie drogi dojazdowej do stoiska plenerowego kwiaciarni i chociaż włodarz został ostatnio ukarany grzywną za postawienie znaku, wprowadzającego w błąd jej użytkowników, postanowił nie składać broni. Właściciele kwiaciarni na Placu Św. Brunona podkreślają, że z żadnym innym burmistrzem Kartuz współpraca nie układała się w taki sposób.

O sądowym konflikcie pomiędzy burmistrzem Kartuz Mieczysławem Gołuńskim, a Danutą Zarembą, właścicielką kwiaciarni na Placu Św. Brunona słyszy się już od dawna. Trwa on od wielu lat, a to, co aktualnie możemy obserwować w mediach, to jedynie jego pokłosie, które jednocześnie zdaje się nie być finałem sprawy. Wielu zadaje sobie pytanie, czy działania włodarza związane z dojazdem do stoiska plenerowego kartuskiej kwiaciarni, to uzasadnione zachowania czy perfidne działanie na szkodę przedsiębiorców?

-Sama sprawa drogi dojazdowej do stoiska plenerowego i na naszą nieruchomość toczy się od ponad 3-ech lat. W dalszym ciągu walczymy o możliwość prowadzenia stoiska, które po raz pierwszy uruchomiliśmy w 2001 roku. Dziwi nas podejście pana burmistrza do przedsiębiorcy, który od wielu lat działa na lokalnym rynku – – komentuje Danuta Zaremba.

Reklamy

Ostatnio burmistrz Kartuz miał zostać ukarany grzywną za ustawienie znaku drogowego przy wjeździe na drogę wewnętrzną. Sąd Rejonowy w Kartuzach uznał, że znak ten wprowadza użytkowników drogi w błąd, zaś włodarz musi zapłacić karę w wysokości 500 złotych. Rzeczywiście, jak mówi Danuta Zaremba, klienci kwiaciarni często nie wiedzieli, jak się zachować przez ustawiony znak. Bali się korzystać z drogi, mimo tego, że tak naprawdę mają do tego pełne prawo, co ustanowił w zabezpieczeniu sądowym Sąd Okręgowy w Gdańsku.

-Pan Burmistrz, podobnie jak my, w lutym 2020 roku otrzymał decyzję Sądu Okręgowego w tej sprawie. Widać jednak, że nie potrafi się z nią pogodzić – twierdzi D. Zaremba. – Sąd określa w niej, że gmina nie ma stawiać żadnych przeszkód, uniemożliwiających korzystanie z tego przejazdu. Znaki drogowe i tabliczka informująca o tym, że „zakaz nie dotyczy właścicieli działek…” wprowadza w błąd, bowiem chodzi tutaj o dojazd do nieruchomości. Tym samym każdy, kto ma ochotę, powinien mieć możliwość skorzystania z niego.

Pytanie, po co to wszystko? Po co burmistrz miałby szkodzić przedsiębiorcom? Czy nie łatwiej byłoby poszukać rozwiązania, z którego obie strony będą zadowolone, na przykład połączenie wykonanej na parkingu ścieżki pieszo-rowerowej, równoległej do spornej drogi, z dalszą częścią promenady wokół Jeziora Karczemnego? Właściciele Kwiaciarni Zaremba nie znają odpowiedzi na te pytania. Co istotne, burmistrz toczy też z nimi inne sprawy sądowe i administracyjne. Na ich wyniki trzeba jeszcze poczekać.

-Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nie ma płaszczyzny do negocjacji z Burmistrzem – mówi Tomasz Zaremba, mąż właścicielki kwiaciarni. – Nie było żadnych propozycji, które doprowadziłyby do pozytywnego zakończenia tego problemu. Jesteśmy tutaj od lat i z każdym innym włodarzem Kartuz te relacje wyglądały zupełnie inaczej. Dyskusja z panem Gołuńskim nie ma sensu, bo on uważa że ma rację i już, a także, że jest władcą tej drogi, który stoi ponad prawem. Dlatego byliśmy zmuszeni do szukania sprawiedliwości w sądzie.

Nasi rozmówcy twierdzą, że w najbliższym czasie może okazać się, co działania burmistrza mają tak naprawdę na celu. Jednocześnie podkreślają, że oczekują jedynie, aby sprawa drogi była doprowadzona do stanu zgodnego z prawem i żeby prawa ich, jako sąsiadów tej drogi, były uwzględnione. Decyzja kartuskiego sądu o grzywnie, jaką miałby zapłacić burmistrz, nie jest prawomocna. Jak się dowiedzieliśmy, włodarz złożył więc sprzeciw, dzięki któremu rozpatrzone zostaną na rozprawie wszystkie argumenty obu stron w tej sprawie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*