„Samulka” to zachwycająca i pełna uroku książka Kingi Facon. Jestem oczarowana zarówno fabułą, miejscem akcji, jak i postaciami. I właściwie w tym miejscu już mogłabym zakończyć moją recenzję…
Też tak kiedyś mieliście? Obezwładniający strach i rozpacz. Depresja. Myśli samobójcze. Próby ucieczki. Ewa zmaga się z tymi problemami już od sześciu lat. Od TAMTEGO zdarzenia. Nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca na świecie. W końcu wyprowadza się z Warszawy do małych Samulek. Po raz kolejny próbuje odstawić leki. W nowej miejscowości poznaje nowych ludzi. Tylko… czy aby na pewno są oni prawdziwi? A może to kolejne postaci wyrwane z książek, zwidujące się Ewie na każdym kroku? Główna bohaterka nie może już znieść samotności i postanawia kupić psa. Radosny Kajtek umila jej życie i zmusza do codziennego wstawania z łóżka. Pewnego dnia, podczas przejażdżki rowerem, kobieta poznaje Marcina, w którym się zakochuje. Ale czy Marcin jest prawdziwy? A może to kolejna wymyślona przez nią postać?
„Ale to było wczoraj, a teraz zaczyna się nowy dzień, czekają na mnie nowe wyzwania, świat stoi przede mną otworem i… jak to szło? Aha, przyszłość jest jasna, radosna i pełna nadziei. I mam ochotę natychmiast wrócić do łóżka, wleźć pod kołdrę i zwinąć się w kłębek.”
To może wyjątkowo zacznę od postaci. Są bardzo dobrze wykreowane i mają bardzo rozbudowaną osobowość. Mimo, że jest ich całkiem sporo, to każda z nich czymś się wyróżnia, nie zlewają się w jeden motłoch, ale są odrębne i posiadają własne, charakterystyczne cechy.
Zobacz też: Erin Hunter „Ogień i lód” [RECENZJA]
Jak już mówiłam (czy raczej pisałam), bardzo podobała mi się sama fabuła. Zmagania głównej bohaterki z chorobą, samą sobą i własnymi lękami dały mi dużo do myślenia, a do tego bardzo zręcznie opisane, sprawiły, iż miałam wrażenie, że sama jestem tą Ewką konewką.
„Ciemność nie opuszczała mnie, ściskała moje serce, skręcała żołądek, odbierała siłę.”
Styl pisania autorki jest bardzo prosty i przyjemny w obiorze. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Możecie wierzyć lub nie, ale „połknęłam” ją w niecałe dwa dni.
Na początku wspomniałam również o miejscu akcji. A wszystko odbywa się w uroczych Samulkach. Jest to małe miasteczko, z lasem, przedszkolem, kościołem, małymi uliczkami, kawiarenkami i przepięknym parkiem. Miejsce niemal bajkowe. Ponadto zakochałam się w kawiarni „Pod Aniołami”. Bardzo klimatyczne miejsce.
Osobiście jestem zachwycona i nie dostrzegam żadnych słabości tej książki. Chociaż niektórym mógłby przeszkadzać wątek religijny, który odgrywa w życiu bohaterki dość istotną rolę. Mimo wszystko cieszę się, że autorka nie boi się używać słowa „Bóg”, a wręcz dumnie się z nim obnosi. Bardzo mi się to podobało i z całego serca mogę każdemu polecić „Samulkę”.
Skomentuj: „Samulka” Kingi Facon [RECENZJA]
Najnowsze komentarze