Przedwyborcza „wojenka” na banery trwa w najlepsze

Przedwyborcza „wojenka” na banery trwa w najlepsze

Zostało tylko kilka dni kampanii wyborczej, a kolejni kandydujący zgłaszają, że ich banery bądź plakaty zostały zniszczone lub zaklejone. „Wybory tak, ale nie za wszelką cenę – doczepiania, niszczenia czy stawiania „mobili” na dziko” – zwraca uwagę Agnieszka Bubacz, kandydatka Konfederacji do Sejmu. Jak uważacie, czy tą kampanię można uznać za sprawiedliwą dla wszystkich ugrupowań?

W związku z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi Kartuzy, ale także wiele innych miast  i miejscowości „tonie” obecnie we wszelkiego rodzaju banerach i plakatach wyborczych. Niestety, za kampanią wyborczą idą również haniebne działania w postaci zrywania bądź zaklejania plakatów niewygodnych kandydujących.

Do naszej redakcji dotarło kilka zgłoszeń, dotyczących tego typu praktyk od osób z różnych ugrupowań. Banery Sylwii Leyk, kandydatki do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości, m. in. te, znajdujące się przy ul. 3 Maja w Kartuzach, zostały perfidnie pocięte – co istotne, wszystkie w taki sam sposób.

Reklamy

Zobacz również: Sylwia Leyk: „Chcę być Waszym ambasadorem, skutecznie zabiegającym o dalszy, pomyślny rozwój Kaszub i Pomorza…”

Nie tylko jednak kandydaci PiS-u mają do czynienia z tego rodzaju działaniami. Kandydat do Sejmu Trzeciej Drogi Patryk Kaczmarek w miejscu, w którym powiesił swój baner, zastał „szachownicę” innego kandydata z odrębnego ugrupowania. Szczegóły znaleźć można w tym poście.

Zobacz również: Patryk Kaczmarek, kandydat do Sejmu: „Trzecia Droga to dla mnie wybór głowy i serca…”

Z problemami, dotyczącymi samego rozwieszania banerów wyborczych, ma też do czynienia Agnieszka Bubacz, sołtys miejscowości Bojano (pow. wejherowski) i kandydatka do Sejmu z listy Konfederacji.

-Wystarczy, że minie noc, a na prywatnych płotach właścicieli pojawia się „plejada” komitetów wyborczych. Podczas gdy jedni pytają o zgodę, inni „dowieszają się” licznie, powodując oburzenie mieszkańców – zwraca uwagę A.Bubacz. – Ostatnio obserwuje się masowe dewastacje powierzchni wyborczych właśnie w pasach drogowych i chociaż w większości dotyczy to jednego ugrupowania, nie jest ono jedyne. Wybory tak, ale nie za wszelką cenę – doczepiania, niszczenia czy stawiania „mobili” na dziko. Gdy prosi się ugrupowanie o sprzątanie czy przestawianie „mobili” słyszymy: „są wybory”, ale czy to daje komuś prawo stawiać materiały wyborcze w miejscach niedozwolonych czy bezpardonowo zaklejać jednym ugrupowaniem cały słup?

Zobacz również: Agnieszka Bubacz, kandydatka do Sejmu z listy Konfederacji: „Dla mnie życie jest po prostu święte…”

Kandydatka Konfederacji uważa, że gminy powinny udostępniać na równych prawach miejsca przeznaczone na plakaty wyborcze oraz że przydałaby się regulacja prawna w tym zakresie.

-Zbyt małe możliwości rozmieszczania materiałów pobudzają zbytnio pomysłowość, gdzie i jaką ilość ich zamieścić, co z kolei powoduje przesyt w otoczeniu i agresję w odbiorze. Także wybory tak, ale nie za wszelką cenę – dodaje Agnieszka Bubacz.

Czy Waszym zdaniem trwającą obecnie kampanię wyborczą można uznać za sprawiedliwą dla wszystkich ugrupowań? Dajcie znać w komentarzach!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*