Maria Jolanta Karweta mówi o sobie: „smoleńska wdowa”. Jest ciepłą, spokojną i sympatyczną blondynką. W miniony piątek na Małej Scenie OKiS-u w Żukowie mówiła o miłości, tęsknocie, żalu. Zobacz zdjęcia!
– Na deskach Małej Sceny tak poruszającego spotkania jeszcze nie było – twierdzą pracownicy OKiS-u. Na początku spotkania poetka przybliżyła historię swojego związku. Wraz z nieżyjącym już mężem brała udział w jego licznych wyjazdach zagranicznych, podczas których pełnił służbę wojskową pnąc się po szczeblach kariery wojskowej. Już wtedy w czasie rozłąk pisywali do siebie listy, by choć w ten sposób mieć namiastkę siebie.
Zobacz też: Biegun Bagienna Zmora w Adventure Park Gdynia Kolibki [ZDJĘCIA]
Cios nadszedł 10 kwietnia 2010 roku, kiedy samolot Tu-154, mający na pokładzie polskich dyplomatów w tym męża pani Marii – Andrzeja Karwetę, rozbił się pod Smoleńskiem.
Wiersze przedstawione przez gościa Małej Sceny przepojone były rozpacza i niemocą tamtych dni. Niepewność, depresja i raptownie odebrana miłość były tematem głównym wieczorku.
Podczas piątkowego spotkania nie zabrakło łez wzruszenia. Ciepłe słowa uznania skierowała do poetki sekretarz gminy Brygida Markowska. Na zakończenie spotkania był czas na rozmowę z Marią Jolantą Karwetą, zakup tomiku wierszy, a nawet otrzymanie dedykacji.
Najnowsze komentarze