Do redakcji zKaszub.info odezwała się jedna z czytelniczek, zniesmaczona tym, co zobaczyła na kartuskim Rynku, siedząc w jednym z ogródków restauracyjnych. Chodzi o tzw. żuli, którzy zaśmiecają centrum miasta, m. in. wymiotując. Potem zaś… Panowie wątpliwej reputacji idą „wykąpać się” DO tamtejszej fontanny. „I to ma być wizytówka miasta?” – pyta czytelniczka. Sprawa nie jest nowa, bowiem bardzo podobnego maila otrzymaliśmy już w zeszłym roku. Jak Waszym zdaniem należy zareagować?
„Mamy w Kartuzach przepiękne centrum miasta. Restauratorzy, jak również pewnie samorząd, dołożyli wszelkich starań, aby wieczorami na Rynku coś się działo. Mamy restauracyjne ogródki, śliczną fontannę, lody włoskie – powodów, aby zatrzymać się w tym miejscu na dłużej nie brakuje.
Niestety, cały efekt psują kręcący się w tym miejscu śmierdzący Panowie, czyli tak zwani żule. To, że często mają oni problem z nadużywaniem alkoholu, nie jest nowością. Niestety, kłopot w tym, że oni zwyczajnie robią tzw. syf. Piją na ławkach wokół Rynku, rzygają, plują, a potem idą się umyć przy fontannie. Zaczepiają ludzi, często w niewybredny sposób.
Zobacz również: Kartuzy. List czytelniczki: „Śmierdzą, przeklinają, a czasami zaczepiają przechodniów…”
Byłam świadkiem jednej z takich sytuacji jestem zniesmaczona, tym co tam się dzieje. Wstyd mi przed turystami, którzy ewentualnie przebywają na kartuskim Rynku. I to ma być wizytówka miasta? Mam wrażenie, że problem tych Panów nikogo specjalnie nie interesuje, bądź po prostu, znając polską mentalność, mieszkańcy miasta się do nich przyzwyczaili.
Jest to straszne i haniebne. Skoro Rynek ma być wizytówką miasta, o czym wielokrotnie władze niegdyś mówiły, to może niech częściej pojawiają tam się patrole policji lub straży miejskiej. Może to jest jakieś rozwiązanie. Póki co niestety ci Panowie skutecznie obrzydzają każdy posiłek, zamówiony w jednej z przyrynkowych restauracji”.
Najnowsze komentarze