M. Borkowska: Kluczową rolę w wolontariacie odgrywa świadomość

M. Borkowska: Kluczową rolę w wolontariacie odgrywa świadomość

Napotykamy ich wszędzie: w szpitalach, na koncertach, na wystawach. O wolontariuszach mówi się, że są cichymi aniołami. Zawsze gotowi by nieść bezinteresowną pomoc. O kartuskim Klubie Wolontariatu „Warto” i cechach idealnego wolontariusza z Magdaleną Borkowską rozmawia Elżbieta Lejk.

Elżbieta Lejk: Pani przygoda z wolontariatem to zapewne długa historia.

Magdalena Borkowska: Rozpoczynałam ją wiele lat temu, jako wolontariusz. W szczególności w instytucjach kultury, gdzie byłam instruktorem. Poznawałam to wszystko od drugiej strony. Jakie obowiązki ma wolontariusz, co musi robić, jak to musi robić, z czego musi się rozliczać. Z pewnością było to przydatne doświadczenie, gdy przejmowałam Klub po moim poprzedniku.

Reklamy

E.L: Obecnie prowadzi Pani kartuski Klub Wolontariatu „Warto”…

M.B: Rozpoczęłam tu pracę w grudniu 2016 roku. Działalność klubu jest bardziej akcyjna aniżeli stacjonarna. Mamy tylko dwa stałe zadania. Są to zajęcia komputerowe dla seniorów oraz pomoc w nauce dzieciom klas młodszych.

E.L: Czyli zadania, które prowadzicie, są z góry zaplanowanymi wydarzeniami?

M.B: W większości wypadków tak. Zdarzają się jednak spontaniczne akcje. Czasami zgłaszają się osoby z propozycją organizacji pewnych działań. Warto podkreślić, że Klub działa w ramach projektu „Szukam…, Znajduję…, Pracuję…”. Realizuje go Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Kartuzach. Nasze działania są więc przede wszystkie skierowane do klientów GOPS-u.

EL: Czy wolontariat cieszy się popularnością wśród młodych ludzi?

MB: Tak jak wspomniałam – Klub nie jest działalnością stałą. W momencie, gdy jest akcja i ogłaszamy, że potrzebujemy ludzi to oni się zgłaszają. W tym zakresie w szczególności współpracujemy z kołem wolontariatu z kartuskiego Wzgórza. 

E.L: Uczniowie, którzy angażują się w pracę wolontariatu w czasie szkoły. Czy po jej zakończeniu nadal współpracują, czy jednak stwierdzają, że już nie mają na to czasu?

M.B: Są tacy i tacy. Młodzi kończą szkołę ponadgimnazjalną, a potem idą na studia. W związku z tym często wyprowadzają się z domu lub dojeżdżają do np. do Trójmiasta. W wyniku tego, nie mają już tyle wolnego czas. Rezygnują z wolontariatu. Jednak są też osoby, które – w mniejszym wymiarze godzin – nadal pomagają. Nie mamy stałej, dużej grupy wolontariuszy.

E.L: Jest z tym związana spora rotacja ludzi?

M.B: Tak. Raz na akcji jest tych wolontariuszy więcej, czasami mniej. Jednak jest garstka ludzi, która zawsze jest gotowa do pomocy. Jest to naprawdę niewielka liczba osób. Mimo to, wiem, że gdy do nich zadzwonię – stawią się. Pozostali wolontariusze to grupa bardzo zmienna. Pojawiają się i znikają na jakiś czas.

E.L: Promocja wolontariatu – oprócz mediów – w jaki sposób się to odbywa?

M.B: Przede wszystkim jeździmy po szkołach. Organizujemy prelekcje w szkołach dla uczniów by zachęcić ich do bezinteresownej pomocy. Wiedzą więc o naszym klubie i jego działaniach. Dużą rolę odgrywają również pedagodzy szkolni. Mobilizują uczniów, wywieszają informacje, które im przesyłamy.

E.L: Przez cały czas na tym samym poziomie intensywności prowadzone są te akcje?

M.B: Przed samymi planowanymi wydarzeniami, nasilamy je. Podkreślamy, że na ten konkretny moment potrzebujemy większej ilości wolontariuszy.

E.L: By zostać wolontariuszem wystarczy chcieć?

M.B: Chęci są podstawą. „Z niewolnika, nie ma pracownika”. Jednak oprócz tego, kluczową rolę w wolontariacie odgrywa świadomość. Trzeba wiedzieć: co chce się dać, co pragniemy uzyskać i w jakim stopniu jestem w stanie się temu poświęcić. Zdarzają się osoby, które chcą być wolontariuszem. Jednak na tym ich wiedza o tym się kończy. Jeśli nie mają konkretnych wskazówek, co mogliby robić to jest to sytuacja kłopotliwa. Ważne jest by – jako wolontariusz – człowiek czuł się w swoich działaniach dobrze. Ja, jako prowadząca nie mogę wysłać osoby do domu seniora, jeśli on czuje się w tym niekomfortowo.

E.L: Więc kandydat idealny na wolontariusza to…

M.B: Bardzo cenię osoby, które przychodzą z konkretnym profilem. To znaczy przychodzą i mówią: „Mogę raz w tygodniu udzielać korepetycji”. To są najwspanialsi wolontariusze. Konkretnie wiedzą, co chcą i jak chcą to robić. Dzięki temu ja też wiem, gdzie mogę go wysłać, jak nim dysponować. Tak jak wspominałam – jeśli wolontariusz nie wie sam, czego chce to ja mam ręce związane.

E.L: Bywały takie sytuacje, że wolontariusze spotykali się z niezrozumieniem powodów, dlaczego pomagają?

M.B: Nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją. Nasze działania i osoby z nimi związane, zawsze spotykają się z pozytywnym odzewem. Przy okazji zeszłorocznej akcji walentynkowej, kiedy rozdawaliśmy czerwone serduszka reakcje były bardzo miłe. Ludzie reagowali pozytywnie. Niektórzy przytulali naszych wolontariuszy, wspominali poprzednie wydarzenia. Były to bardzo miłe i serdeczne reakcje.

E.L: Wracając jeszcze do wątku skąd wziął się Klub – jak wygląda jego współpraca z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej?

M.B: Kooperacja układa się świetnie. Można śmiało stwierdzić, że bez tych dobrych relacji, współpracy, nasz klub nie istniałby. Jesteśmy integralną częścią projektu „Szukam…, Znajduję…., Pracuję…”, który realizuje GOPS. Dzięki nim mamy pomieszczenia, sprzęt. W każdym problemie, który by się pojawił, mamy wsparcie kierownictwa i pracowników.

E.L: Najczęstszym problem w realizacji działań jest…

M.B: Niestety, ale kwestie finansowe. Na przykład warsztaty plastyczne cieszą się ogromną popularnością wśród dzieci, które przychodzą często z całymi rodzinami. Jednak nie zawsze są środki by zakupić odpowiednie materiały na dane zajęcia. Ze strony GOPSu otrzymujemy sporą pomoc, jednak nadal trzeba zauważyć, że nie wszystko można.

E.L: Czy osoby wcześniej uczestniczące w takich warsztatach po jakimś czasie przychodzą i deklarują, że też chcą zostać wolontariuszami?

M.B: Są to osoby z reguły bardzo młode, uczniowie podstawówki. Według mnie to trochę za wcześnie na takie kroki. Z reguły posiadają wtedy duży zapał, ale on szybko gaśnie. Zauważyłam, że  w najodpowiedniejszym wiekiem do tego są uczniowie szkół ponadgimnazjalnych. Zwłaszcza klas ostatnich, ponieważ są samoświadomi. Z definicji wolontariatu wynika, że jest to świadoma, bezinteresowna pomoc. Wiedzą, co chcą robić, w czym się czują dobrze.

EL: Dziękuję za rozmowę.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*