Mimo młodego wieku, już dwukrotnie udało im się zwyciężyć w Przeglądzie Zespołów Weselnych „Weselne granie”. Zespół Dido tworzy trójka rodzeństwa: Grzegorz, Natalia i Rafał Richert z Grzybna. W rozmowie z naszym portalem, opowiadają o początkach swojej przygody oraz branży weselnej.
Elżbieta Lejk: Swoją przygodę z muzyką rozpoczynaliście 5 lat temu, kiedy byliście dosyć młodzi…
Natalia: Miałam chyba wtedy 10/11 lat, choć nie wiązało się to z tym, jak graliśmy. Zdarzały się sytuacje, w których bardzo często padały słowa „Jesteście za młodzi”. Jednak znajdowały się też osoby stwierdzające, że młodym trzeba dać szansę. Muszą się pokazać, aby nabrać doświadczenia.
Grzegorz: Sądzę, że Ci, którzy wtedy się skusili, nie żałują. Teraz jesteśmy zdecydowanie pozytywniej odbierani. Często spotykamy się z sytuacją, gdy po imprezie, podchodzą do nas ludzie, którzy dziękują oraz gratulują świetnego występu.
E.L.: Jesteście dwukrotnymi zwycięzcami Przeglądu Zespołów Weselnych „Weselne granie” w Ostrzycach. Czy miało to realny wpływ na Wasz zespół?
Natalia: Z pewnością dało nam to większą rozpoznawalność w regionie. Mogliśmy zaprezentować swoje umiejętności. Jest to też dla nas zachęta do dalszej pracy i działania. Cieszymy się, że ludzie doceniają naszą muzykę i grę. „Weselne granie” z pewnością zmieniło sposób patrzenia na nas przez ludzi. Nie znając naszego zespołu, tego jak gramy, wiele osób mówiło, że jesteśmy zespołem dziecięcym. Wychodzili z założenia, że nie jesteśmy w stanie dorównać starszym kolegom po fachu. Jednak dzięki przeglądowi oraz poczcie pantoflowej, sposób patrzenia na nas, zmienił się.
E.L: Nie mieliście obaw, w chwili zakładania zespołu, że rynek zespołów weselnych jest już zbyt zatłoczony?
Grzegorz: Tak naprawdę nawet o tym nie myśleliśmy. Zespół założyliśmy z pasji, jako hobby. Właściwie to ja byłem inicjatorem tego projektu. Będąc już małym dzieckiem, mówiłem, że będę grał na weselach i imprezach. Małymi kroczkami dążyłem do realizacji tego pomysłu.
Natalia: Cała nasza trójka już od najmłodszych lat lubiła muzykę. Mając kilka lat podśpiewywałam sobie w domu. Potem brałam udział w różnych uroczystościach szkolnych czy festynach. Wtedy też narodził się pomysł stworzenia zespołu i uszczęśliwiania ludzi naszym graniem. Z taką intencją założyliśmy DIDO.
E.L.: Nie pociągała Was sława, wydawanie płyt, jakie mogłaby Wam dać kariera estradowa?
Rafał: Nikt jeszcze nie wykluczył takiej kariery (śmiech). Poza tym, nasza muzyka to repertuar, który sami lubimy. Mieliśmy z nią styczność już od dziecka. Jest też popularna na Kaszubach. Ludzie chcą słuchać takiego gatunku muzyki. Bardzo popularne jest w naszym regionie Radio Kaszebe, które posiada w swoim repertuarze muzykę biesiadną, taneczną.
E.L.: Najważniejsza cecha zespołu weselnego to…
Grzegorz: Elastyczność i dobry kontakt z ludźmi. Na weselach gra się z reguły jeden gatunek muzyczny, jednak często pojawiają się życzenia specjalne. Czasami jest to muzyka regionalna. Innym razem – zagraniczna, która w danym momencie jest na czasie. Na to wszystko też trzeba być przygotowanym. Zespół powinien też umieć zaskoczyć gości.
Natalia: Trzeba umieć dopasować w swoim repertuarze różne piosenki by każdy z gości znalazł w nim swój styl.
E.L.: Co sprawiło Wam największą trudność w muzycznej przygodzie?
Natalia: Z pewnością, na początku trudno nam było się wybić. Było to spowodowane wiekiem oraz tym, że ludzie nas nie znali. Wydaje mi się jednak, że dosyć szybko ogarnęliśmy kwestie związane z graniem, jako zespół weselny. Stawaliśmy się bardziej doświadczeni. Zwiększała się nasza wytrzymałość i wiedza. Coraz więcej też wkładaliśmy w naszą pracę energii oraz pasji.
E.L.: Najtrudniejsze aspekty Waszej pracy to…
Rafał: Z pewnością zajęte weekendy, w okresie od czerwca do września.
E.L.: Istnieje rywalizacja pomiędzy zespołami weselnymi?
Natalia: Istnieje, jest to jednak z reguły zdrowa rywalizacja. Nie konkurujemy ze sobą w nieczysty sposób. Każdy zespół chciałby być najlepszy. Jednakże wielu z nich znamy, przyjaźnimy się. Nie ma specjalnego dogryzania.
Grzegorz: Z niektórymi zespołami nawet współpracujemy. Odbywa się to na zasadzie „my nie możemy, ale polecimy inny, dobry zespół”.
E.L.: Dziękuję Wam za rozmowę.
Najnowsze komentarze