Branża gastronomiczna to jedna z tych, dla których rządowe zakazy, dotyczące pandemii koronawirusa, okazały się szczególnie dotkliwe. Restauracje znalazły się […]
Branża gastronomiczna to jedna z tych, dla których rządowe zakazy, dotyczące pandemii koronawirusa, okazały się szczególnie dotkliwe. Restauracje znalazły się w potrzasku – nie mogą organizować imprez okolicznościowych ani zapraszać gości. Czy więc restauratorzy z powiatu kartuskiego dołączą do zapowiadanego ostatnimi czasy „bałtyckiego veta”?
Właściciele restauracji w powiecie kartuskim jednoznacznie przyznają, że wprowadzone przez rząd obostrzenia drastycznie wpłynęły na funkcjonowanie ich biznesów, a wszelkie tarcze antykryzysowe, jakie pojawiły się ostatnimi czasy, są nieskuteczne. W przypadku niektórych lokali gastronomicznych obroty spadły aż o 95 procent. Restauratorów dziwi też to, że zdaniem rządzących nic nie stoi na przeszkodzie, aby w miejscach takich jak kościoły czy duże markety, mogli gromadzić się ludzie, zaś gastronomia została zupełnie zamknięta dla klientów.
-Patrząc na to, co dzieje się ostatnimi czasy, po prostu brak słów, jedno wielkie błędne koło – komentuje Magdalena Potrykus, szefowa Restauracji „Kania” w Przodkowie. – Imprezy nie są organizowane, ludzie nie mogą również spotykać się w restauracjach, a to jest równoznaczne z absolutnym „zero” jeżeli chodzi o przychody. To co z nami robią w tej chwili jest zupełnie nielogiczne!
Podobne opinie pojawiają się wśród innych restauratorów.
-Sytuacja jest dramatyczna. Zatrudniamy około 60-ciu osób, a obecnie nie funkcjonują nie tylko imprezy okolicznościowe, ale również cateringi, które dowoziliśmy na terenie Trójmiasta – mówi Maria Gosk, właścicielka Restauracji „Złota Jesień” w Kartuzach. – Żyjemy tylko z gastronomii, nie posiadamy firmy budowlanej, która byłaby w stanie nas utrzymać. Uważam, że większość restauratorów może tego nie przetrwać. Już słyszy się o wielu przedsiębiorcach powiązanych z gastronomią, którzy z powodu obostrzeń pozamykali swoje działalności.
Zdaniem naszej rozmówczyni wiele wskazuje na to, że na wiosnę branża gastronomiczna nie zostanie uruchomiona, parząc na to, w jaki sposób do sytuacji podchodzi polski rząd. Ogromne trudności mają również właściciele pubów.
-Wprowadzone obostrzenia są kompletnie nieprzemyślane i oderwane od rzeczywistości – twierdzi właściciel kartuskiego Pubu „Pretekst”. – Niewielu jest ludzi, którzy otwierają biznes w tej branży z ogromnym budżetem. Sporo rzeczy bierze się w leasing, po to aby uruchomić działalność, później można go spłacić. Niestety w obecnej sytuacji bardzo często brakuje na to pieniędzy.
Mimo trudności, z jakimi muszą sobie poradzić, restauratorzy z powiatu kartuskiego ostrożnie podchodzą do głośnej ostatnio inicjatywy „bałtyckiego veta”, a więc uruchomienia restauracji pomimo rządowych zakazów, z zachowaniem tak zwanego „reżimu sanitarnego”.
-Na razie nie będziemy się otwierać, ale poczekamy do końca stycznia – puentuje szefowa przodkowskiej „Kanii”.
Polskie władze podkreślają, że z „uruchomieniem niektórych branż należy poczekać do czasu uspokojenia się pandemii”. Wszystko wskazuje więc na to, że w przypadku gastronomii nieprędko zakazy zostaną poluzowane.
Najnowsze komentarze