Częste policyjne kontrole w siłowniach w powiecie kartuskim? Na to wygląda. Jak mówi nasz czytelnik, funkcjonariusze potrafią odwiedzić obiekty fitness nawet kilka razy dziennie. Cel? Sprawdzenie, czy właściciele siłowni… płacą podatki. To efekt nakazu Komendy Głównej Policji, który, jak się dowiedzieliśmy, wszedł w życie z końcem ubiegłego tygodnia.
Dożyliśmy czasów, w których kontrole policyjne w różnego rodzaju firmach i instytucjach powoli stają się – niestety – codziennością. Nie tylko kartuski „Pretekst” bowiem, o którym pisaliśmy ostatnio, boryka się z tak zwanymi „nalotami”. Z podobnymi sytuacjami mają teraz do czynienia również siłownie. Warto wspomnieć, że pomimo zamknięcia branży fitness z obiektów tego rodzaju od świąt Bożego Narodzenia mogły korzystać osoby, które zapisały się do kadry narodowej Polskich Związków Sportowych. Tym samym ten kto chciał ćwiczyć na siłowni, miał możliwość znalezienia rozwiązania, a jednoczenie nie wiązało to się z żadnymi kontrolami, czy to sanepidu czy policji.
Pierwszego dnia kwietnia jednak w godzinach wieczornych pojawiło się nowe rozporządzenie, które zaostrzyło przepisy, dotyczące branży fitness. Równoznaczne było ono z tym, że tylko członkowie kadry narodowej tych związków, które biorą udział w olimpiadzie, będą mogli chodzić na siłownię. Rozporządzenie weszło w życie już następnego dnia. Jak mówi jednak nasz czytelnik, który zainteresował się problemami siłowni w powiecie kartuskim, „Polacy są na tyle sprytni, że znaleźli w pełni legalne rozwiązanie, jak sobie z tym poradzić”. Mimo to, jak czytamy w artykule Wirtualnej Polski, z końcem zeszłego tygodnia wszedł w życie nakaz Komendy Głównej Policji kontrolowania wszystkich otwartych siłowni.
Funkcjonariusze mają sprawdzać między innymi, czy przedsiębiorcy płacą podatki i składki do ZUS-u. Jeśli nie, policjanci mogą wnioskować o cofnięcie danemu podmiotowi pomocy z tarczy antykryzysowej. Jak się dowiedzieliśmy, w jednej z kartuskich siłowni w ciągu zaledwie dwóch dni było osiem kontroli policyjnych. Nasz czytelnik tego rodzaju działania jednoznacznie nazywa „nękaniem i typowym truciem czterech liter przedsiębiorcom”. Dodaje też, że policja spisywała i legitymowała wszystkie osoby, przebywające na siłowni w czasie kontroli. Mariusz Naczk, właściciel siłowni „Mariogym” w Sierakowicach twierdzi, że takie działania to po prostu robienie branży fitness „pod górkę”.
-Do takich kontroli dochodzi, z tego co wiem, nawet kilka razy dziennie. To uprzykrzanie nam życia, nie widzę innego uzasadnienia – mówi przedsiębiorca. – Nie ma żadnych podstaw prawnych do takich działań ani tak właściwie konieczności wpuszczania policjantów. Do mojej siłowni przyjeżdżają raz dziennie, czasami więcej. Niekiedy nawet nie wchodzą do środka, tylko do przedsionka. Działamy zgodnie z prawem, pomimo wprowadzonych obostrzeń, prowadząc kursy, więc tak naprawdę nie ma do czego się przyczepić.
Piotr Gdaniec z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach przekonuje, że kontrole w powiecie kartuskim dotyczą obiektów, objętych zakazem funkcjonowania. Podkreśla, że mają one charakter stały, tym samym jeśli funkcjonariusze dany lokal odwiedzili w godzinach rannych, mają prawo również zrobić to popołudniu i wieczorem.
-Powtarzanie kontroli w danym miejscu jak najbardziej ma sens. Rano na przykład mogą tam ćwiczyć wyłącznie członkowie kadry narodowej, ale popołudniu może się okazać, że są tam też inne osoby – puentuje rzecznik kartuskiej policji.
Najnowsze komentarze