Kaszubski folklor od lat rozsławia nasz region w Polsce, ale też poza jej granicami. Już prawie od roku działalność kaszubskich […]
Kaszubski folklor od lat rozsławia nasz region w Polsce, ale też poza jej granicami. Już prawie od roku działalność kaszubskich zespołów jest utrudniona. W powiecie kartuskim funkcjonują zespoły podległe pod ośrodki kultury i takie, które funkcjonują miedzy innymi na zasadzie stowarzyszeń. W każdym jednak przypadku działalność licznych grup jest ograniczona.
-Kaszubski Zespół Pieśni i Tańca „Sierakowice” jest jedną z sekcji Gminnego Ośrodka Kultury i zgodnie z obowiązującymi przepisami nie może spotykać się stacjonarnie na próbach – mówi Judyta Kroskowska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Sierakowicach. – Od kwietnia do października koordynator zespołu przygotowywała filmy instruktażowe, ich odbiór był jednak znikomy. Pozostajemy w kontakcie z naszymi członkami i wiemy, że czekają oni na powrót do normalności. Widzimy ich chęć do działania, licznie włączają się w takie akcje jak szycie maseczek, okolicznościowe sesje zdjęciowe czy Szlachetna Paczka. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że tak długi okres bez stacjonarnych prób, ale i występów rodzi frustracje. Liczymy jednak, iż wkrótce będziemy mogli wrócić na salę prób.
Próby online to wszystko, na co pozwolić sobie mogą członkowie tego zespołu. W innej sytuacji są między innymi członkowie Zespołu Pieśni i Tańca „Przodkowianie”.
– Staramy się, oczywiście w reżimie sanitarnym, spotykać się na próbach – podkreśla Jerzy Soliwoda, kierownik zespołu „Przodkowianie”. W tym roku obchodzimy 15-lecie zespołu. Mieliśmy wiele planów związanych z tą uroczystością, jednak koncert jubileuszowy na dzień dzisiejszy nie wchodzi w grę. Bierzemy jednak udział w różnych przedsięwzięciach organizowanych online, wśród nich mogę wymienić na przykład Międzynarodowy Festiwal w Lęborku. Aktualnie przygotowujemy się również do Festiwalu Kultur, który odbędzie się w Biłgoraju.
Czy w takim wypadku działalność kaszubskich zespołów folklorystycznych jest zagrożona? Kierownicy zespołu liczą się z nowymi naborami i koniecznością uzupełniania składu grup. Zagrożenie związane z popularyzacją kaszubszczyzny podkreśla Eugeniusz Pryczkowski z Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego – oddział w Baninie.
-Zespoły kaszubskie, mogą się rozpaść, szczególnie, jeśli chodzi o te dziecięce. Co prawda w Szkole w Tuchomiu dzieci w ramach zajęć dodatkowych uczą się różnych stylów tańca. Jednak szybko wyrastają i jeśli sytuacja związana z pandemią potrwa dłużej to niestety będzie trzeba uczyć nową grupę. Z tego, co zauważyłem zagrożona jest też działalność samych oddziałów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i tu pojawia się problem – mówi Eugeniusz Pryczkowski. – Największa bolączką dla kaszubszczyzny jest jednak brak możliwości jej popularyzacji, ale i tu robimy, co się da. Kaszubi to charakterni ludzie, więc tak szybko nie dadzą o sobie zapomnieć.
Najnowsze komentarze