Zapytaliśmy kilku księży z powiatu kartuskiego, jak podchodzą do kwestii limitu wiernych, uczestniczących we mszach świętych oraz co sądzą o restrykcjach wobec kościoła. Duchowni niemal jednogłośnie zwracają uwagę na to, że w obecnych trudnych czasach, którymi rządzi koronawirus, osoby wierzące mogą odczuwać potrzebę rozmowy z Bogiem właśnie w domach modlitwy.
O tym, czy kościoły powinny zostać zamknięte na czas pandemii czy nie, dyskutuje się odkąd tylko koronawirus wkroczył do naszego życia. Zdaniem wielu osób skoro ograniczono działanie restauracji, kin czy siłowni, gdzie również gromadzą się ludzie, w świątyniach także nie powinny odbywać się nabożeństwa. Istota uczestnictwa we mszach świętych opiera się jednak o osobistą potrzebę spotkania z Bogiem – tym samym jeśli jest się osobną wierzącą, modlitwa w domu może nie być wystarczająca.
Zapytaliśmy kilku księży z powiatu kartuskiego, jak podchodzą do kwestii ograniczenia liczby wiernych, uczestniczących we mszach świętych, a mianowicie czy apelują o stosowanie się do sugerowanego limitu. Proboszcz z Kiełpina Tomasz Juchniewicz zaznacza, że w jego parafii obecnie trwają rekolekcje, a ludzi w kościele jest bardzo mało. Wierni z Kiełpina zaś, jak przekonuje, sami czują potrzebę zachowania dystansu w związku z pandemią.
-W kościele podczas mszy jest może 40 osób. Warto jednak zaznaczyć, że mamy pięć nabożeństw w ciągu dnia, w związku z czym maleje prawdopodobieństwo, że na którymś z nich będzie zbyt duże skupisko ludzi – wyjaśnia ksiądz T. Juchniewicz. – Myślę, że potrzeba zachowania dystansu społecznego na tyle została nagłośniona przez krajowe media, że każdy ma już tego świadomość. Wieści, o których mówi się każdego dnia, na pewno powodują pewien paraliż, ludzie są przez to bardziej ostrożni.
-Nie liczyłem liczby wiernych, uczestniczących we mszach świętych, ale wygląda to różnie – mówi ksiądz Henryk Zieliński z parafii w Pomieczynie. – Oczywiście jest informacja o zalecanym ograniczeniu ilości osób w trakcie mszy. To bardzo trudna sprawa. Obostrzenia oczywiście muszą być, ale są trudne do zaakceptowania, dlatego że człowiek potrzebuje duchowej relacji z Panem Bogiem, która dopiero w kościele bardzo mocno się uaktywnia. Dzięki temu staje się on mocny duchowo, jego wiara nie słabnie.
Zdaniem księdza Henryka Zielińskiego uczestnictwo w nabożeństwach kościelnych pomaga poradzić sobie z trudnościami, jakie niesie za sobą życie, również z tymi, powiązanymi z pandemią koronawirusa, takimi jak śmierć bliskiej osoby. Ksiądz Grzegorz Kudelski z Grzybna podkreśla, że jego zdaniem kościoły powinny być otwarte przez cały czas, a więc o każdej porze dnia, tak, aby wierni mogli w dowolnej chwili do nich przyjść i porozmawiać z Bogiem.
-Msze święte są również transmitowane online. W ten sposób osoby, które boją się zakażenia, również mogą w niej uczestniczyć – mówi ksiądz G. Kudelski. – Co do ograniczeń, oczywiście one muszą być, natomiast nie wiem czy sens ma ustalenie, iż w danej przestrzeni może przebywać jeden człowiek na 15 m2. Lepiej pilnować tego, aby były zakładane maseczki i zachowane odstępy, a jeśli to kościoła przychodzi rodzina, to oczywiście może siedzieć obok siebie. Najważniejsze by w tym wszystkim pójść po rozum do głowy.
Grzegorz Kudelski przekonuje, że w kościele w Grzybnie ludzie starają się pilnować odstępów między sobą, rozsiadając się na przestrzeni całej świątyni. Z prawidłowym zakładaniem maseczek jednak bywa różnie. Duchowny apeluje, aby zarówno w sprawie koronawirusa, jak też chociażby szczepionek przeciwko Covid-19 nie ulegać wzajemnemu „nakręcaniu się” i pamiętać i miłowaniu naszych bliźnich. To jedyna droga do powrotu do normalności.
O wypowiedź w przedmiotowym temacie poprosiliśmy również proboszcza z parafii we Chmielnie. Nie zgodził się jednak na rozmowę.
Księże Henryku Zieliński gdzie w Pomieczynie są przestrzegane restrykcje? Jedni mają maski pod nosem inni pod brodą a jeszcze inni bez masek. Tak samo jak w sklepach w Pomieczynie ludzie robią zakupy bez masek, tak samo zachowują się na mszach.