Z Tyberiuszem Krigerem, radnym Rady Miejskiej w Kartuzach między innymi o konflikcie z radnym Mirosławem Paczoską, o współpracy z burmistrzem Mieczysławem Gołuńskim oraz o pomysłach, jakie ma jeśli chodzi o rozwój gminy rozmawiał Andrzej Baranowski.
Andrzej Baranowski: Od ponad dwóch lat pełni Pan funkcję radnego Rady Miejskiej w Kartuzach. Jak ocenia Pan swoją dotychczasową współpracę z kartuskim samorządem?
Tyberiusz Kriger: Jestem najmłodszym radnym w Radzie Miejskiej. Wcześniej nie miałem żadnego doświadczenia jeśli chodzi o pracę samorządową. Po tych ponad dwóch latach muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się czegoś takiego. Myślę, że sytuacja w Kartuzach jest bardzo specyficzna, a zarazem trudna. Jest konflikt na linii burmistrz – Rada Miejska i muszę powiedzieć, że nie idzie to w dobrą stronę. Najbardziej tracą na tym mieszkańcy, a zarówno dla nas radnych, jak też dla pana burmistrza najważniejsze powinno być ich dobro. Prywatne animozje powinny być odkładane na bok, niestety tak się nie dzieje.
A.B.: Na czym Pana zdaniem polega swego rodzaju nieudolność kartuskiego samorządu?
T.K.: Myślę, że problem stanowi pan burmistrz, który przyjął strategię jednoosobowego zarządzania naszą gminą. Ustawowo mamy w samorządzie podział władzy na: uchwałodawczą, którą stanowi Rada Miejska oraz wykonawczą, którą reprezentuje burmistrz. W Kartuzach często dochodzi do sytuacji, gdzie radni lub mieszkańcy mają swoje propozycje,które są w ostateczności negowane przez burmistrza. Często też jest tak, że nawet jeśli coś zostało uchwalone to burmistrz tego nie wykonuje. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Spójrzmy chociażby na plan zagospodarowania przestrzennego w Brodnicy Górnej. Decyzja w tej sprawie ze strony radnych zapadła już dawno temu, niestety moim zdaniem burmistrz traktuje gminę jak swój prywatny folwark. Obserwując jego działania można odnieść wrażenie, że korzysta na tym pewna zamknięta grupa osób, a nie wszyscy mieszkańcy.
A.B.: Na ostatniej sesji Rady Miejskiej pojawili się przedsiębiorcy, prowadzący restauracje w centrum miasta, którzy wpadli na pomysł ożywienia kartuskiego Rynku poprzez organizację kameralnych imprez z muzyką na żywo. Nie spotkało to się jednak z przychylnością pana burmistrza, o czym świadczyła jego reakcja na wystąpienie restauratorów w trakcie obrad. Jak odniósłby się Pan do tego tematu?
T.K.: W mojej opinii zachowanie Burmistrza było niedopuszczalne. Mieszkańcy przyszli na na sesję, aby powiedzieć o swojej sprawie, a urząd powinien być otwarty dla wszystkich. Nie może być tak, że głos na sesji mogą zabierać wyłącznie ci, którzy krytykują radnych, a jednocześnie chwalą burmistrza. Panowie z kartuskich restauracji bronią swoich interesów, a ponadto zaproponowali coś ciekawego, dzięki czemu nasze miasto nie będzie zamierać po godzinie 17. To problem znany od wielu lat, z którym pandemia nie ma wiele wspólnego. Bardzo szanuję każdą próbę aktywizacji kartuskiego Rynku. Niestety, zachowanie Pana burmistrza było karygodne. Uważam że pomysł organizacji takich imprez należałoby rozważyć, oczywiście konsultując to wcześniej z mieszkańcami. Na pewno jednak nie należało tych panów wyrzucać z obrad. Nie tak powinien zachowywać się dobry gospodarz naszej gminy.
A.B.: Radny Mirosław Paczoska podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej zapowiedział, że zamierza spotkać się z Panem w sądzie w związku z tym, że obraził Pan jego dobre imię. Co Pan na to?
T.K.: Pan Mirosław Paczoska wielokrotnie wracał do tematu inkasa dla sołtysów, również na swoim Facebooku. Podawał nieprawdziwe informacje twierdząc, że my jako rada pozbawiając go inkasa zabroniliśmy mu spotykać się z mieszkańcami. Jest to nieprawda. Każdy sołtys czy radny może spotykać się z mieszkańcami, nikt mu tego nie zabrania. Karygodne było też to, że pan Mirosław przekonywał, że prowadzimy brutalną politykę i nie działamy w interesie mieszkańców. Postanowiłem więc zareagować, stąd był mój post. Wystąpiłem w obronie interesu społecznego. Znane jest bowiem powiedzenie, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą. Jeżeli pan Mirosław chce wystąpić na drogę sądową to proszę bardzo. Ja w dalszym ciągu będę bronił swojego stanowiska, nie zamierzam go przepraszać i uważam, że w żaden sposób nie naruszyłem prawa.
A.B.: Podczas ostatniej sesji poruszył Pan również kwestię algorytmu, który pomógłby w „wyłapaniu” osób, niepłacących za wywóz odpadów. Podobne rozwiązanie zastosowano również w Świdniku. Dlaczego uważa Pan, że wdrożenie Pana pomysłu byłoby korzystne dla Kartuz?
T.K.: W ramach rządowego programu opracowany został specjalny algorytm, który podpowiada, w których gospodarstwach domowych liczba osób, zgłoszonych w deklaracjach śmieciowych jest zbyt niska. W naszej gminie również są pewnie nieprawidłowości w tej kwestii, które należałoby sprawdzić. W Świdniku udało się znaleźć 1400 osób niepłacących za śmieci. Zwiększyło to wpływy z odpadów komunalnych do budżetu o pół miliona złotych. Osoby, które nie płaciły za śmieci przez dłuższy czas, musiały uregulować zaległości. Myślę, że byłby to także skuteczny „straszak” na mieszkańców, aby nie lekceważyć sprawy opłat za śmieci. Z tego co wyczytałem w Świdniku niektórzy mieszkańcy sami się zgłaszali do urzędu, aby poprawić swoje deklaracje śmieciowe. Algorytm działa na zasadzie porównywania danych z różnych baz danych. Na końcu powstaje rekomendacja, gdzie mogą występować nieprawidłowości jeśli chodzi o liczbę zgłoszonych osób. Uważam, że jest to rewelacyjny pomysł, który śmiało można wdrożyć w Kartuzach. Jest to wyłącznie kwestia dobrych chęci. Niestety, burmistrz z jednej strony co prawda powiedział, że pomysł jest dobry, z drugiej zaś zaczął zasłaniać się RODO. Dla mnie jest to dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że w Świdniku to wdrożono i przepisy RODO nie stały miejscowym władzom na przeszkodzie. Apeluję do pana burmistrza, aby jak najszybciej odezwał się w tej sprawie do włodarzy Świdnika, aby poznać ich doświadczenia w tym zakresie. Cyfryzacja jest bowiem jednym ze sposobów uszczelnienia systemu śmieciowego.
A.B.: Pana wyróżnikiem niewątpliwie jest to, że jako jedyny radny z Kartuz często znajduje Pan różne ciekawe rozwiązania, jakie zastosowano w innych samorządach w Polsce. Dlaczego warto inspirować się tym, jak działają inne miasta lub gminy?
T.K.: Myślę, że nie zawsze chodzi o to, aby od początku mieć autorski pomysł. Czasami warto obserwować, z jakich rozwiązań korzystają nasi sąsiedzi i wdrażać je na własnym podwórku. Wówczas ryzyko jakiegokolwiek błędu na pewno jest mniejsze. Sądzę, że w podobny sposób powinny działać wszystkie samorządy. Interesuję się innowacjami, czytam samorządowe portale. Jeżeli znajduję coś ciekawego, proponuję to burmistrzowi. Odzew z jego strony jednak jest różny. Nam wszystkim powinno zależeć na dobru Kartuz. Myślę, że warto czasami zobaczyć, jak pewne rzeczy robi się w innych miastach, a dzięki temu rozwijać nasze miasto i gminę.
A.B.: Wspólnie z Panią Klaudią Kałużną podejmują Państwo działania na rzecz wolno żyjących kotów, o czym niedawno pisaliśmy na łamach zKaszub.info. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że bycie radnym powinno opierać się właśnie też na pewnej aktywności, a nie tylko na uczestnictwie w obradach czy komisjach?
T.K.: Stoję na stanowisku, że radny może realizować swój mandat na różne sposoby. Jednocześnie idziemy do przodu, czasy się zmieniają. Osobiście aktywnie prowadzę również profil na Facebooku. Jak tylko sytuacja pozwoli, powrócę również do dyżurów z mieszkańcami. Zawsze byłem fanem różnego rodzaju akcji społecznych i myślę, że należy zmienić wizerunek radnego, polegający na tym, że jest to tylko osoba, która przychodzi na sesję, głosuje „za” lub „przeciw” i ewentualnie zabiera głos w jakiejś sprawie. Ważne, aby pomysły swoje lub mieszkańców wdrażać w życie i po prostu działać.
A.B.: Jakim miastem powinny być Kartuzy za kilkanaście lat? Jak powinny się zmieniać?
T.K.: Pokładam ogromne nadzieje w oczyszczaniu kartuskich jezior. Liczę na to, że ten projekt zaliczymy do udanych i kiedyś doczekamy się kąpielisk oraz infrastruktury im towarzyszącej. Kartuzy dzięki temu zaczną żyć. Do tego mam nadzieję, że powstanie baza hotelowa i restauracje. Chciałbym też, aby miasto ożywiło się kulturalnie, poprzez pojawienie się nowych inicjatyw i wydarzeń, a nie opieraniu się tylko na znanych od wielu lat schematach. Liczę również na to, że powstanie obwodnica Kartuz oraz że będziemy mogli, dzięki odpowiednim działaniom, oddychać czystym powietrzem w naszym mieście. Miasto nie może się rozwijać tylko poprzez budowę kolejnych bloków. Należy przyciągnąć jak najwięcej inwestorów, aby mieszkańcy mogli pracować tutaj na miejscu, a nie jeździć do Trójmiasta.
A.B.: Radny Ryszard Duszyński w ostatnim wywiadzie dla zKaszub.info stwierdził, że jeśli współpraca z burmistrzem Gołuńskim nadal będzie układać się w taki sposób, nie wyklucza podjęcia działań aby zorganizowane zostało referendum. Co Pan na to?
T.K.: Myślę, że jest to rozwiązanie warte rozważenia. Sytuacja w naszym samorządzie jest bardzo skomplikowana. To wszystko zaszło już za daleko. Jako radni szukamy drogi kompromisu, jednak chęci muszą być z obu stron. Warto więc zastanowić się nad referendum w sprawie odwołania burmistrza. Sądzę że Kartuzom potrzebne są nowe, świeże osoby, które w nowoczesny sposób będą wpływały na rozwój całej gminy.
A.B.: Jaki Pana zdaniem powinien być idealny burmistrz Kartuz? Może są nazwiska, które chodzą Panu po głowie jeśli chodzi o to stanowisko?
T.K.: Myślę, że za wcześnie by mówić o nazwiskach. Na pewno powinna to być osoba otwarta na różnego rodzaju pomysły i która słucha innych. Włodarze wielu gmin czy miast nadal mentalnie wciąż żyją w latach 90. Czasy jednak się zmieniły i współcześni włodarze powinni być innowacyjni, a także powinni umieć wykorzystywać nowe technologie. Ważna jest też strategia rozwoju gminy. Dobry gospodarz powinien posiadać strategię z jasno określonymi celami i konsekwentnie ją realizować. W Kartuzach zaś mam wrażenie, że skacze się od tematu do tematu. Tam zrobi się kawałek chodnika, tam postawi się lampę, a tam kawałek drogi. Nie tak to powinno wyglądać. Mieszkańcy też powinni wiedzieć, jak wygląda budżet gminy, na co przeznaczane są pieniądze. Tymczasem urzędy czasami wykorzystują sytuację i po cichu „przepychają” pewne sprawy, wykorzystując aktualną sytuację covidową.
A kto korzysta na działaniach radnych PiS z rady miejskiej w Kartuzach(?), bo wydaje się, że najbardziej sami radni (zwłaszcza opozycji), a już na pewno najmniej mieszkańcy gminy Kartuzy, niestety…