Kartuzy. Karetka nie mogła wjechać na teren lądowiska przy szpitalu? Czytelniczka: „To skandaliczne…” (wideo)

Kartuzy. Karetka nie mogła wjechać na teren lądowiska przy szpitalu? Czytelniczka: „To skandaliczne…” (wideo)

Jedną z naszych czytelniczek zaniepokoiła sytuacja, do jakiej doszło przedwczoraj przy lądowisku kartuskiego szpitala. Jak twierdzi, na teren lądowiska, na którym czekał śmigłowiec, nie mogła dostać się karetka pogotowia. Powodem miała być zamknięta brama, której przez kilkadziesiąt minut nie dało się otworzyć. Prezes Powiatowego Centrum Zdrowia wyjaśnia, że brama otwierana jest zdalnie z dyspozytorni SOR-u, lecz gdyby ważyło się życie lub zdrowie pacjenta, odpowiednie działania zostałyby podjęte natychmiastowo.

Nasza czytelniczka, Pani Elżbieta zwróciła uwagę na sytuację, jaka miała miejsce przy kartuskim szpitalu przedwczoraj około godziny 19. Jak twierdzi mieszkanka Kartuz, jedna z karetek przez zamkniętą bramę przez kilkadziesiąt minut nie mogła wjechać na teren, na którym znajduje się lądowisko dla helikopterów przy Powiatowym Centrum Zdrowia. Zdaniem naszej rozmówczyni, trwało to zbyt długo, biorąc pod uwagę fakt, że nie wiadomo, kto lub co znajdowało się w karetce. Na lądowisku zaś czekał helikopter.

-Podeszłam bliżej od strony parkingu przy ZUS-ie i zauważyłam, że brama wjazdowa, oznakowana napisem „wjazd na teren lądowiska śmigłowca” jest zamknięta. W pewnym momencie ktoś wyszedł, najpewniej był to ktoś z pracowników szpitala, próbowali się szarpać z tą bramą. Nie dało rady jej otworzyć. Karetka, która przyjechała kilka minut później, stała i czekała – opowiada Pani Elżbieta. – Z helikoptera wyszło dwóch pracowników, po chwili wrócili do helikoptera. Karetka za chwilę odjechała. Potem dwie osoby ze śmigłowca udały się w stronę szpitala, po czym helikopter odleciał.

Reklamy

Zdaniem naszej czytelniczki, skandaliczne jest to, że pracownicy służby zdrowia mieli tak przyziemny problem, związany z dostaniem się na teren lądowiska przy PCZ-ecie. Prosi o wyjaśnienie sytuacji. O komentarz poprosiliśmy Pawła Witkowskiego, prezesa kartuskiego szpitala. Wyjaśnia, że owa brama otwierana jest przez zworę elektromagnetyczną, czyli przez specjalny zamek, uruchamiany z centrali SOR-u. Wynika to z przepisów Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

-Nie znam dokładnie sytuacji, nie wiem czy to nie była przypadkiem jakaś awaria, natomiast sprawdzę tę sprawę – mówi Paweł Witkowski. -Czasami ratownicy spoza Kartuz, umawiając się ze śmigłowcem, zapominają o tym, że ta brama nie jest zamykana na klucz i oni tego klucza nie mają, bo nie mogą mieć. Nie jest to zależne od nas. Jednocześnie nie możemy pozwolić, by to lądowisko było otwarte przez cały czas, bo będą wówczas się tam działy różne rzeczy.

Prezes Powiatowego Centrum Zdrowia zapewnia, że gdyby ważyło się zdrowie lub życie jakiejś osoby, to przede wszystkim od razu wiedziałby o sprawie, a ponadto odpowiednie działania zostałyby podjęte natychmiastowo. Zaznacza też, że docenia czujność czytelników, którym leży na sercu życie i zdrowie innych ludzi. Poniżej wideo, jakie przesłała nam czytelniczka.

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*