„To jezioro powinno nazywać się przeklęte…” – to tylko jeden z komentarzy internautów odnośnie tragedii, do której doszło 2 dni temu nad akwenem w Załakowie (gm. Sierakowice). Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kartuzach, a jutro odbyć ma się sekcja zwłok dziewczynki, która utonęła w Jeziorze Świętym. Sprawa budzi wiele emocji, jak również spekulacji – dokładnie w tym miejscu bowiem już wcześniej dochodziło do podobnych tragedii. Nie dalej niż kilka dni temu utonął tam 59-letni mężczyzna.
Nie milkną echa tragedii, do której doszło 2 dni temu nad Jeziorem Świętym w Załakowie (gm. Sierakowice). Utonęła tam 11-letnia dziewczynka. Czynności ratunkowe, które podjęto po jej wyłowieniu, nie przyniosły rezultatu.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kartuzach. Jak mówi jej szef Marek Kopczyński, na jutro przewidziana jest sekcja zwłok dziewczynki. Jak jednak doszło do tragedii? Pod czyją opieką było wówczas dziecko? Czy można było tego uniknąć? Lista pytań w tej sprawie zdaje się nie mieć końca.
-11-letnia dziewczynka była wówczas pod opieką swojego wujka, brata ojca – mówi Marek Kopczyński. – Został również przesłuchany ojciec dziewczynki, który przybył na miejsce zdarzenia. Dokładne okoliczności zdarzenia są obecnie przedmiotem ustaleń. Zabezpieczone zostały m. in. nagrania z monitoringu w tym miejscu.
Komentarze internautów na temat tego tragicznego zdarzenia budzą wiele spekulacji, jak również emocji. Jedna z osób komentujących stwierdziła, że „to jezioro powinno nazywać się przeklęte”. W tym samym miejscu bowiem kilka dni wcześniej utonął 59-letni mężczyzna. Do podobnych tragedii dochodziło tam też kilka lat temu.
Zobacz również: Załakowo. Kim był mężczyzna, który utonął w Jeziorze Świętym?
Jak powiedział nam jeden ze strażaków, a także jeden ze świadków zdarzenia, dopiero gdy minęło półtora godziny opiekunowie 11-latki zorientowali się, że dziewczynka zniknęła. Wówczas zwrócili się do właścicieli ośrodka wczasowego, przy którym doszło do tragedii, aby pomogli w jej znalezieniu.
Obejrzano nagrania z monitoringu, na których widać, jak dziewczynka po krótkiej rozmowie z jakimś mężczyzną skacze do wody, potem macha rękami, a następnie znika pod wodą. Nikt jednak tego nie zauważył, nikt nie zareagował.
-W tym czasie nad jeziorem było mnóstwo ludzi, a w pobliskim ośrodku odbywały się 3 wesela. Aż trudno uwierzyć, że nikt niczego nie zauważył – dodaje nasz informator. Do sprawy będziemy wracać.
Najnowsze komentarze