fot. screen z postu Spotted: Kiełpino Kartuskie

Szokujące znalezisko w Kiełpinie. Do kontenera wyrzucono żywe kurczaki

Żywe kurczęta zamknięte w kontenerze zostały odkryte przez jedną z mieszkanek Kiełpina. Na miejscu pojawiła się policja,lekarze weterynarii oraz przedstawiciele OTOZ Animals. Mimo możliwości przekazania zwierząt do bezpiecznej placówki, decyzją upoważnionych służby, pozostały one na terenie fermy.

kurczaki kiełpino 2019
fot. screen z postu Spotted: Kiełpino Kartuskie

O zdarzeniu poinformowała jedna z mieszkanek Kiełpina. Opublikowała również ona post wraz z filmikiem na stronie Spotted: Kiełpino Kartuskie. Jak wyjaśnia, szokującego odkrycia dokonała w czasie wieczornego spaceru z psem. U zbiegu ulic Raduńskiej oraz Osiedlowej w Kiełpinie przy jednej z ferm drobiu odnalazła sporą liczbę na wpółżywych kurcząt w jednym z kontenerów.

Powiadomiła ona natychmiast policję.

Reklamy

– Na miejsce skierowano policjantów. Właścicielka fermy poinformowała przybyłych funkcjonariuszy, że doszło do awarii jednego z urządzeń i dlatego kurczaki znalazły się w tym pojemniku. O sytuacji powiadomiony został również Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz wojewódzkie służby weterynaryjne – mówi starszy sierżant Daria Olchowik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.

Na miejsce przybył również przedstawiciel OTOZ Animals, którzy gotowi byli do przejęcia zwierząt i przewiezienia ich do swojego schroniska.

-Informacje o znalezionych kurczakach otrzymaliśmy od pani, która dokonała tego odkrycia. Natychmiast powiadomiliśmy OTOZ Animals, która ma możliwości przejęcia i opieki nad zwierzętami gospodarczymi, tzw. „Rogate Ranczo”. Na miejsce został wysłany kierowca. Prosiliśmy o zabezpieczenie ich oraz przekazanie ich pod opiekę OTOZ Animals – mówi  Anna Cierniak z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mono Cane, która również informowała o zdarzeniu.

Jak wyjaśnia, mimo możliwości przekazania kurcząt w bezpieczne miejsce, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii oraz dyżurny policji z Kartuz podjęli decyzję o pozostawieniu na fermie. Pojemnik, w którym znajdowały się zwierzęta został wciągnięty na teren fermy.

– Nie wiem, co stało się dalej z kurczętami. Na miejscu nie pozostał nikt uprawniony do nadzorowania dalszych losów zwierząt. Jest to potworny skandal. Mimo, iż policja oraz lekarz weterynarii mogli oddać je pod opiekę OTOZ Animals, nie skorzystali z tej szansy – mówi Anna Cierniak.

Obecnie prowadzone jest śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia oraz czy wyjaśnienia przedstawione przez właściciela fermy są prawdziwe.

W tej sprawie, podjęcie kroków prawnych zapowiedziała również Anna Cierniak z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mono Cane.

– Osoba, która zgłosiła nam tę sytuację, złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Na miejscu obecny był technik kryminalistyki, który zabezpieczył ślady – dokumenty, przeprowadzono oględziny. Natomiast jako Fundacja będziemy wspierać to zawiadomienie. Złożę również drugie zawiadomienie oraz skargę na lekarza weterynarii – wyjaśnia. – Przeprowadzam interwencję od kilkunastu lat. I z taką podłą sytuacją nie miałam okazji się spotkać. By na wpół żywe zwierzęta ponownie próbować zagazować w zepsutym czy nieczynnym piecu. Nie umiem tego nazwać. Brak słów w tej sytuacji. 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*