„Lokalsi” – Anna Brzeska

„Lokalsi” – Anna Brzeska

Coraz odważniej wchodzi na scenę muzyczną. Osiąga kolejne sukcesy i niedługo wyda własną płytę. W powiecie kartuskim, możemy usłyszeć Annę Brzeską coraz częściej. Jaka jest jej historia?

Zaczęłam śpiewać w wieku około 3 lat. Zaczęło się zabawnie. Siedziałam na schodach, bawiłam się lalkami. Moi rodzice w tym czasie mieli próby swojego zespołu. Po jakimś czasie okazało się, że mnie było bardziej słychać niż moją mamę z mikrofonem. Stwierdziła, że mój głos trzeba nieco pod szlifować. Uczęszczałam na prywatne lekcje śpiewu, potem byłam w chórze Belcanto, działającym przy GOKu w Sierakowicach. Odnosiliśmy sukcesy. W pewnym momencie wszystko się zatrzymało – rozpoczyna opowieść o swojej muzycznej historii Anna Brzeska.

W tym momencie historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby nie wielka pasja do śpiewu i samozaparcie, być może Anna Brzeska dzisiaj by już nie śpiewała.

Reklamy

– Okazało się, że mam 80% niedosłuchu. Przeszłam operację. Założono mi dreny do uszu, wycięto trzeciego migdałka, który zatykał mi słuch, a potem wróciłam do śpiewu. Obawiałam się tej operacji. Jednak udało się – opowiada Anna.

Co ważne, niedosłuch nigdy nie stanowił dla niej problemu w walce o realizację wokalnych marzeń i celów.

– Siedząc w pierwszej ławce, nie słyszałam co mówi nauczyciel. Jednak śpiewałam w chórze i nie fałszowałam. Nie przeszkadzało mi to. Musiałam jednak stać bardzo blisko nauczyciela od emisji głosu. Zupełnie nie przeszkadzało mi to na koncertach. Jednak gdy z kimś rozmawiałam to obserwowałam tylko usta. Czytałam z nich. Ta umiejętność pozostała mi do dziś. Na końcu sytuacja była na tyle zła, że musiałam przestać śpiewać. Muzyka jest moim życiem. Śpiewam by żyć, żyje by śpiewać – to moje motto.

Czytaj też: Koncert „Niezapomniani Artyści” – Kartuzy

Wielkie wsparcie rodziców

Bardzo dużo Ania zawdzięcza rodzicom. To oni zarazili ją pasją do śpiewu, do muzyki.

– Moi rodzice nadal mają zespół, który gra głównie na weselach. Przez pewien czas występowałam z nimi, ale męczyłam się. To rodzice zarazili mnie pasją do muzyki. Z czasem sama przejęłam stery i zainteresowałam się tym – wyjaśnia. – Występy na scenie – gdy mam coś powiedzieć, są dla mnie bardzo stresujące. Jednak kiedy mam śpiewać – wszystko mija. Jestem w swoim żywiole. Czuję radość z opowiadania i przekazywania ludziom opowieści. Śpiewając, wchodząc na scenę, opowiadam pewną historię.

W pewnym momencie stwierdziła, że chce czegoś więcej. Chciała śpiewać już nie tylko na weselach. Później na drodze Ani stanął Leszek Przewoski z Kartuskiego Centrum Kultury oraz inni pomocni jej ludzie. Dali Ani szansę, którą stara się wykorzystać.

– Uwierzył we mnie i dał mi szansę. Choć zaczęło się po trochu też od Sierakowic. Śpiewałam na dożynkach, czy sobótkach. Zaprosiła mnie wtedy pani Irena Kulwikowska. Potem spotkałam pana Leszka. Sporo wiary pokłada też we mnie pani dyrektor Aleksandra Maciborska-Pytka.

Jak się kształcić, to muzycznie

Wiele zyskała także podczas występów w chórze Belcanto. Do dzisiaj wspomina swoją solówkę w chórze.

– Zaczęłam uczęszczać na zajęcia chóru, gdy miałam 7 lat. Do 14 roku życia byłam jego członkiem. Potem chór niestety się rozpadł. Odnosiliśmy spore sukcesy. Pamiętam koncert, który odbywał się w dniu moich urodzin. Byłam już po operacji. Największą nagrodą tego dnia była solówka, którą wtedy wykonywałam – wspomina Ania.

Jeżeli tylko jest to możliwe, Anna Brzeska próbuje podnosić swoje wokalne umiejętności. Ma za sobą rozdział m.in. w Gdyńskiej Szkole Artystycznej. Teraz jej marzeniem jest Akademia Muzyczna.

– Ukończyłam Gdyńską Szkołę Artystyczną. Zawód – aktor muzyczny, specjalność – piosenkarz. Mam świetne wspomnienia z czasów edukacji w tej szkole. Mój koncert dyplomowy odbył się w Kartuzach. Natomiast Akademia Muzyczna była zawsze moim marzeniem. Od dziecka chciałam iść na nią uczęszczać. Gram też na instrumentach – pianinie. Zrozumiałam jednak, że wolę to zostawić innym. Wolę skupić się na tym, co mam do opowiedzenia. Zauważyłam, że gdy robię dwie rzeczy jednocześnie, to jedną z nich bardziej zaniedbuję. Przez śpiew można bardzo dużo opowiedzieć – zawsze staram się to przekazać, jak najlepiej. Nie pięknie zaśpiewać, ale opowiedzieć historię.

Czytaj też: Koncert „Niezapomniani Artyści” – Kartuzy 

„Płyta to moje historie…”

Teraz przed Anną Brzeską wielkie wyzwanie i wydarzenie. Pracuje nad własnym albumem, który jak sama zapowiada, będzie jej historią, a dokładniej małymi muzycznymi historiami.

– Płyta to moje historie, ale współpracuję – w tworzeniu tekstów. Wcześniej z Weroniką Korthals, jednak nasze drogi nieco się rozeszły. Od dwóch lat współpracuje z Michałem Kaczmarkiem. Spotykam się z nim, opowiadam historię, rzucam hasła i razem sklejamy to w jedną całość. Podpieram się nieco jego doświadczeniem.  Płyta będzie utrzymana w klimacie jazzowo-popowym. Będzie tam trochę soulu. Na płycie znajdują się różne historia, które idą etapami. Zdarzyła mi się sytuacja, gdy mając koncert w Gdyni, podeszła do mnie pani, powiedziała: „Przeżyłam to samo. Rozumiem co czujesz. Twoja historia mnie poruszyła. Zapamiętam ją do końca życia”.  Te słowa mocno utkwiły mi w pamięci. To był koncert „Żonkil” w Gdyni. Śpiewem staram się również pomagać.

Kiedy doczekamy się albumu? Być może jeszcze w tym roku. Jak jednak podkreśla Ania, chce zrobić go bez pośpiechu, ale tak, żeby być z niego w pełni zadowolona.

– Bardzo chciałabym wydać płytę jeszcze w tym roku. Niestety nie mogę określić jeszcze dokładnego terminu. W tej chwili pracuję nad jednym utworem, na który nie mam totalnie pomysłu. A chcę by płyta była przemyślana i dojrzała. Nie chcę tego robić pod presją, naciskiem innych. Chcę być z niej dumna – odpowiada.

Płyta, tournée po Polsce – na pewno nie stać w miejscu!

Inspiracje muzyczne Anny Brzeskiej raczej nikogo nie zaskoczą.

– W moim domu rodzinnym, od dziecka wybrzmiewał głos Whitney Houston i George Michaela. To są moje dwa autorytety – przez cały czas byli autentyczni w swojej twórczości. Ich muzyki nie da się zapomnieć. Nie jestem typową tradycjonalistką, łamię wszystkie zasady. Współczesnymi inspiracjami jest np. Michał Kaczmarek – śpiewa bardzo emocjonalnie, trafia do odbiorcy.

Za swoimi muzycznymi inspiracjami, być może już niedługo, Ania pojedzie za wielką wodę. To jedno z jej marzeń. Jakie są plany na przyszłość Anny Brzeskiej?

– Mam swój zespół, który będzie występował ze mną na listopadowym koncercie. Po wydaniu płyty, chcę z tymi utworami jeździć po całej Polsce. Zrobić tournée, a potem może USA. To jest moje marzenie. Moje utwory puszczane są w stacji Wietrzne Radio w Chicago. Nie jestem osobą, która stoi w miejscu. Muszę w coś brnąć. Jeśli się na coś uprę to realizuję to – kończy rozmowę Anna Brzeska.

Czytaj też: Koncert „Niezapomniani Artyści” – Kartuzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*