Kartuzy. Andrzej Dawidowski o odejściu z klubu Samorządni: „Powinniśmy dążyć do zakopania topora wojennego…”

Kartuzy. Andrzej Dawidowski o odejściu z klubu Samorządni: „Powinniśmy dążyć do zakopania topora wojennego…”

„W moim dotychczasowym klubie istniała pewna przepaść pokoleniowa (…), a w ostatnim czasie ciężko było wypracować wspólne zdanie nawet przy błahych sprawach” – wyjaśnia radny Andrzej Dawidowski, który podczas wczorajszej sesji RM poinformował, że odchodzi z klubu Samorządni, do którego należą też m. in. A. Pryczkowski i R. Duszyński. Radny zwraca też uwagę na „dyscyplinę klubową”, której nie chce już być częścią.

Po odejściu Tomasza Belgraua i Klaudii Kałużnej z klubu PiS Rady Miejskiej w Kartuzach przyszedł czas na Andrzeja Dawidowskiego. Podczas wczorajszej sesji poinformował, że odchodzi z klubu Samorządni i zamierza pozostać radnym niezależnym. Przypomnijmy, że do tego klubu należą obecnie Ryszard Duszyński, Andrzej Borzestowski oraz Andrzej Pryczkowski.

Andrzej Dawidowski, pytany o powody swojej decyzji, odpowiada, że jego odejście z klubu Samorządni nie oznacza zakończenia współpracy z kolegami z rady ani migracji do „obozu” burmistrza Mieczysława Gołuńskiego, jednak podejmowanie decyzji będzie dla niego łatwiejsze, jeśli nie będzie obowiązywała go żadna dyscyplina klubowa.

Reklamy

-Wydaje mi się też, że w moim dotychczasowym klubie istniała pewna przepaść pokoleniowa, a z wiekiem człowiek ma inne spojrzenie na pewne sprawy – twierdzi A. Dawidowski. – Wolę mieć ten komfort, że nie mam dyscypliny klubowej, ale współpraca z radnymi w dalszym ciągu będzie funkcjonować. Uważam, że powinniśmy dążyć do zakopania topora wojennego i przede wszystkim mieć na uwadze dobro tej gminy.

Radny zwraca też uwagę na potrzebę wyrównywania szans dla mieszkańców miasta i wsi, tak, aby „zapomniane tereny” gminy Kartuzy również były brane pod uwagę przy podejmowanych działaniach. Zaznacza jednocześnie, że jako radny klubu Samorządni mógł głosować zgodnie ze swoją wolą, jednocześnie odczuwał „nacisk środowiska”, który chciałby już mieć za sobą i przy kolejnych uchwałach głosować i wypowiadać się swobodnie.

-Wydaje mi się, że w ostatnim czasie ciężko było wypracować wspólne zdanie nawet przy błahych sprawach. Pewnych rzeczy nie akceptuję, nie jestem w stanie przełamać się i głosować w określony sposób, bo tak koledzy z klubu chcą. Są takie momenty, że trzeba się wyłamać i teraz właśnie nastał taki moment – puentuje Andrzej Dawidowski.

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*